Vidal Sassoon
Komentarze
Trasa jest w miarę oznakowana. Startujemy z Zaolzia, mała rundka przez Połom, Leszczyny, trzeba uważać, jest dużo żwiru i to na zjazdach. Dojeżdżamy do głównej i w lewo do Istebnej. W centrum jedziemy prosto do ronda w Jaworzynce, od tej pory są strzałki, pierwsze duże białe po PB. Przekraczamy granicę, dojeżdżamy do Bukowca i w prawo. Na mostku przekraczamy znowu granicę i w prawo jedziemy aż do Olecki. Dojeżdżamy do głównej i tutaj rozstajemy się z dużymi białymi strzałkami, a przechodzimy na nasze sprajem malowane. Zjeżdżamy do Istebnej i w centrum kręcimy w lewo w stronę Koniakowa. W centrum nie ma strzałek, ani na prosto, ani w lewo. Podjeżdżamy w stronę Koniakowa i po dojeździe do stopu skręt w prawo. Szybko w dół do ronda i kręcimy w lewo. Podjeżdżamy pod Jaworzynkę i przy kościele kręcimy w lewo, są trzy strzałki, pierwsze dwie dość szybko przez skrętem. Zjeżdżamy bardzo szybkim zjazdem i w prawo i zaraz w lewo na Zapasieki. Podjeżdżamy pod górę i cały czas prosto tak, jak prowadzi główna droga. Po zjeździe z Wyrchczadeczki jedziemy na równorzędnym skrzyżowaniu w lewo pod górę. Trzeba tutaj zachować szczególną ostrożność, stromy zjazd, mała widoczność. Po wyjeździe pod górkę jedziemy cały czas prosto, zaczyna się zjazd do Zwardonia. Po dojeździe do głównej drogi kręcimy w lewo i cały czas prosto kierujemy się do Lalik. W Lalikach dojeżdżamy do głównej drogi, kręcimy w lewo i przez Ochodzitą jedziemy do Istebnej i główną drogą podjeżdżamy pod Kubalonkę, gdzie jest meta. Trasa może na mapie jest pokręcona, ale naprawdę jest łatwa do zapamiętania i nie powinno być z nią problemu. Strzałki są prawie na całej trasie. Nie zapomnieć numerów i dobrych humorów.
Jeśli chodzi o parkowanie, to najlepiej zostawić auto na Kubalonce i zjechać do Zaolzia na rowerze. Ja będę miał samochód, w którym będzie można wszystko zostawić.
Dziękuję za dzisiejsze zawody. Graty dla Amadeusza, szkoda Piotrka awarii, na pewno byłaby lepsza rywalizacja. Dzięki chłopakom z Tomazi Bike, zrobili wyścig ciekawszym. Szkoda tylko, że tak szybko pojechali do domu. Następnym razem zapraszam na pogaduszki po zawodach, są ciekawsze jak sam wyścig i jest to niewątpliwie najlepsza część naszych zmagań. Ja pierwsze 20 km jechałem z czołówką, dla mnie to niewątpliwie sukces, szkoda, że potem tak osłabłem. Wielkie podziękowania dla stałej "obstawy", czyli Irki, Bożeny, Oli i Tomka oraz dla znajomych od Izy, Marzeny i jej męża, ma nadzieję, że będą częściej na naszych zawodach. Podziękowania dla Kiku i Boba, miałem doping:) Jeszcze raz wielkie podziękowania dla wszystkich, którzy poświęcili swój czas dzisiaj. Hej!
Witam serdecznie. Impreza jak zwykle udana - braki kadrowe uzupełnili koledzy z sąsiedniego klubu i było ściganie. Miałem dużo szczęścia w kluczowym momencie - przy aż 6 spadniętych łańcuchach (w tym jedna rybka :)) dochodziłem 5 razy bez większej problemu - dopiero po ostatnim "serwisie" na Ochodzitej już na zjazdach nie dawałem rady miałem odpuścić..... a tu mistrz zjazdów Marek mnie przeszedł .... wyjścia nie było na koło i tak dociągnął mnie pod Kubalonkę gdzie już kontakt wzrokowy z grupą był. To wystarczyło, żeby się jeszcze zebrać, dojść i powalczyć na kresce. Dziękuję organizatorom za wyśmienite wypieki "regeneracyjne" to za mało powiedziane! Piotrkowi za miły transport. Do zobaczenia.
Ja również dziękuję za organizację kolejne edycji GMJ. W tym roku trasa była bardzo ciekawa, podobnie jak rywalizacja na trasie. Amadeusz motywował mnie do jazdy na maksa na podjazdach, w kluczowym momencie wyścigu, ale już po najtrudniejszych podjazdach przytrafił mi się defekt sprzętu, w tym roku pierwszy raz na zawodach i sporo czasu bawiłem się z dostosowaniem sprzętu do dalszej jazdy. Ostatnie 20 kilometrów na twardym przełożeniu zrobiło spustoszenie w nogach. Poza defektem wypadł mi bidon w Lalikach i kilka razy musiałem zwalniać prawie do 0 na zjeździe z Ochodzitej. Odpowiadając na zarzuty o skróceniu trasy mam na swoją obronę wypowiedź Prezesa podczas odprawy technicznej gdzie wyraźnie było powiedziane, że w Lalikach można pojechać dwiema różnymi drogami, wybrałem ten wariant który bardziej mi odpowiadał i w zasadzie nie zyskałem żadnej przewagi czasowej. Po zawodach tradycyjna posiadówka przy ciastach i napojach, dla tej chwili warto było pomęczyć się na trasie. Jeszcze raz dzięki za organizację zawodów i niezawodniej załogi z obsługi za to, że po raz kolejny stanęła na wysokości zadania, pomiar czasu i oprawa była jak zwykle wzorowa a słodkości bardzo dobre. Noga przepalona więc można walczyć na Road Trophy.
Oczywiście, że nie skróciłeś trasy. Mówiłem o tym, przy oznakowaniu przejechałem tą dróżkę i dlatego była strzałka na głównym skrzyżowaniu. Wszystko było w porządku.
Dziękuję bardzo za zorganizowanie ścigania i ogarnięcie tego od strony organizacyjnej i oczywiście za wspaniałe wypieki. Warunki tak pogodowe jak i drogowe były super. Kierowcy nawet byli dość wyrozumiali dla nas. W knedlogrodzie pewnie od klaksonów uszy by nam popuchły. Do następnego.
Dzięki za Organizację :-) Jak zawsze najlepsze ściganie w Beskidach. Andrzej po starcie nadał takie tempo, że tylko czekałem kiedy mnie zgubi na następnych górkach. Jak zawsze Prezes gra w "mocne karty" Po Oleckach juz była spokojna jazda. W połowie trasy jak byłem na zmianie rozmawialiśmy o tym kto ile ma przejechane. Jak powiedziałem ile ja mam to Norbi: to co ty tu jeszcze robisz (dziwił się, że jeszcze sie trzymam :-) Zjazd Ochodzitej; jak Norbert stanął na naprawę roweru to w 3 tomazi pracowaliśmy aby nas już nie dogonił. Nawet zrobiliśmy 9msc na Stravie od Kukuczki do Orlena. Ale to i tak nie pomogło. Cały czas Norbert na nas naciskał po tyle. Ostatnia Kubalonka piękny wjazd. Był naprawdę mocny. Norbet nas doszedł dość szybko - to jest fajter. i za Kościołem na górze taki zrobił atak, że Kwiato by też chyba tego nie wytrzymał :-)