Jean-Claude Killy
To, co nie udało się rok temu z powodu awarii, teraz naszemu najlepszemu obecnie zawodnikowi wyszło wyśmienicie. Patryk po fantastycznej walce powtórzył sukces sprzed dwóch lat i stanął na najwyższym stopniu podium. Niemal do samej kreski stoczył porywającą walkę z Amadeuszem, naszym sympatycznym kolegą z drużyny Vestis-Rokosz Team. Walka jaka miała miejsce na finałowym podjeździe pod Górę Żar, była tak zaciekła, jak kultowe finisze rodem wzięte z wyścigów Pro-Tour. Wszyscy wiemy, że obydwoje należą do ścisłej czołówki amatorskiego ścigania w Polsce, więc tytuł Górskiego Mistrza Jas-Kółek poszedł w najbardziej odpowiednie ręce, wielkie, wielkie gratulacje. Na trzecim miejscu linię mety minął ubiegłoroczny mistrz, Piotrek, który długo utrzymywał się razem z pierwszą dwójką, ale pod Pewel Ślemieńską został odczepiony, po czym samotnie od tej pory walczył z trasą i niewiele ponad 3 min za pierwszymi wywalczył brązowy medal mistrzostw.
Na starcie stanęło 24 śmiałków i każdy dał z siebie więcej niż 100%. Stawka w tym wyścigu była na bardzo wysokim poziomie i walka o każde miejsce była bardzo zażarta i wyrównana. Linię mety każdy mijał na pół żywy, trudność trasy, rywale, a także ponad 30°C dało o sobie znać w bardzo wyraźny sposób. Lecz po chwili odpoczynku uśmiechy na twarzy zdradzały, że my to po prostu kochamy i żyć bez tego byłoby gorzej.
Wśród harpaganów nie zabrakło także ładniejszej części społeczeństwa, czyli dziewczyn, którym nie było strasznym przejechać w takich warunkach, tak ciężkiej trasy. Bardzo gratulujemy podjęcia przez dziewczyny wyzwania i pokonania trasy. Na wielką pochwałę zasłużyła sobie 10 letnia Zosia, która także stanęła na starcie i przejechała część naszej trasy, dzielnie pokonując beskidzkie góry. Wielkie, wielkie brawa dla dziewczyny i Gosi, mamy, która pomagała córce.
Miło nam, że nowi zawodnicy pojawiają się na naszych zawodach, bardzo nam miło, że sława naszych wyścigów przyciąga zawsze kogoś nowego, a są to także bardzo, bardzo dobrzy zawodnicy. Dziękujemy im za każde słowa miłe i także każde uwagi. Na pewno będziemy starać się wyciągać dobre wnioski płynące z ich strony.
Nie byłoby wyścigu bez szlifów kolarskich, no niestety tym razem Wojtek zaliczył mały upadek. Mam nadzieję, że wszystko w porządku. Jak każda twarda Jas-Kółka, Wojtek dotarł do mety, za co gratulujemy wytrwałości.
Poniżej przedstawiamy wyniki:
1. Patryk Urbanek 02:45:40
2. Amadeusz Brachaczek 02:45:56
3. Piotr Kukla 02:49:11
4. Darek Grelowski 02:52:40
5. Artur Juszczak 02:53:38
6. Grzegorz Otfinowski 02:53:48
7. Ryszard Piechówka 02:54:08
8. Norbert Mosioł 02:58:33
9. Marcin Kowol 03:03:41
10. Andrzej Młynek 03:11:51
11. Darek Puzoń 03:12:07
12. Ireneusz Błoniarz 03:17:56
13. Marek Adamczyk 03:23:11
14. Robert Śliwak 03:24:17
15. Jarek Pokora 03:25:51
16. Tomek Młynek 03:28:41
17. Eugeniusz Małyjurek 03:29:00
18. Szymon Opach 03:31:16
19. Joanna Kopciowska-Wątroba 03:31:17
20. Anna Łukasik 03:41:13
21. Zbigniew Łukasik 03:42:17
22. Wojtek Jaworek 03:48:31
23. Gosia Adamczyk 03:50:00
24. Zosia Adamczyk 03:50:30
Dziękujemy wszystkim zawodnikom za
udział w wyścigu i fantastyczną atmosferę, naszym dziewczynom
Irce, Magdzie, Mai,
Bożenie i Oli
za zdjęcia (śledźcie naszego Facebooka, gdzie już niebawem
pojawią się fotki), pomiar czasu, kibicowanie i poczęstunek na
mecie. Podzielcie się swoimi wrażeniami i uwagami w komentarzach. Ufamy, że i Wy świetnie się bawiliście, do zobaczenia za
dwa tygodnie na Rajdzie na Równicę!
Komentarze
Bardzo dziękuję za dzisiaj. Jestem pod wrażeniem. Drogie Panie te ciasto na górze uratowało życie 😁 Dziękuję Szymonowi, który dzisiaj postanowił zostać moim osobistym Pendolino. Dzisiaj bez niego to bym chyba padła w tych tropikach. Forma dzisiaj nie dopisała. I dziękuję koledzy, że zaczekaliście na ślimaka na zjeździe z Żar.
Dziękujemy (ja i Ryszard) wszystkim za spotkanie, miłą atmosferę, bardzo dobrą trasę, pyszne ciacho na górze i dobre ściganie. Pozdrowienie dla wszystkich.
Również chciałem podziekować za super organizacje , trasę , poczestunek , i rywalizacje. Super mistrzostwa ,doskonała zabawa w jeszcze lepszym towarzystwie.Dzięki 👍
Dziękuję bardzo przede wszystkim każdej osobie zaangażowanej w organizację, za wypieki, zdjęcia i cała pracę i czas poświęcony temu, żeby GMJ wyglądały dokładnie tak jak wczoraj. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Całej ekipie, tych których już zdążyłem poznać i tych których jeszcze z imienia nie znam. Cieszę sie, że mogę być jednym z Was :) Co do samego wyścigu, po ciężkim tygodniu nie chciałem brać udział w rywalizacji, bo przy Waszym tempie zginąłbym już na Przegibku :) jednak chciałem się pojawić. Dzięki wszystkim za pokazanie ile jeszcze w górach mi brakuje i nad czym mam pracować. Przede wszystkim jednak dziekuję Asi, Ani i Zbyszkowi za towarzystwo na całej trasie. Bez was odcięlo by mnie pewno w połowie :) Gratulacje dla każdego :) do zobaczenia na kolejnych treningach / zawodach.
Serdecznie dziękuje za zorganizowanie tego super wyścigu. Ciasto jak zawsze pyszne a atmosfera super. Rok temu nie ukończyłem Górskich Mistrzostw Jaskółek z powodu podwójnej pany. Było mi z tego powodu niezmiernie przykro, więc w tym roku postanowiłem bardzo poważnie zawalczyć o zwycięstwo. Jak to wyglądało? Mocny start ale zaraz po podjeździe pod Przegibek tempo się uspokoiło. Dalej wyglądało to tak, że na podjazdach jechaliśmy żwawo a na wypłaszczeniach umiarkowanie szybko lub całkiem lekko. Rozjeżdżaliśmy się by po chwili zjechać się z powrotem. Wszystko wskazywało na to, że bój o tytuł najlepszego górala stoczy Piotrek, Amadeusz i ja. Atmosfera była dobra i humor wszystkim dopisywał :) Na podjeździe pod Ślemień ruszyłem żwawo ale bez ognia, który miałby spalić mi mięśnie w nogach. Nieco zdziwiło mnie, że Piotrek i Amadeusz nie trzymają koła. Mój kolarski nos wyczuwał oszczędzanie nogi. Trochę zwolniłem i przed szczytem dojechał do mnie Amadeusz. Do mety zostało mniej niż 30 km więc uznałem, że czas ruszać. Oczywiście nie była to szaleńcza ucieczka a raczej równe tempo bez zaginania się (głównie w pierwszej i drugiej strefie wysiłkowej). Na przedostatnim podjeździe pojechałem na 95% możliwości. Amadeusz dał radę utrzymać koło a przewaga nad Piotrkiem wyraźnie się powiększyła. Dalsza jazda aż do samego podnóża majestatycznej góry Żar była bardzo spokojna. Słońce świeciło. Wiatr wiał w plecy. Kierowcy byli wyrozumiali. Zjadłem pysznego żelka High5 (bez sponsoringu: tanie żele na Wiggle.com Smak OK i skład też OK) i ruszyłem. Postanowiłem rozpętać prawdziwe piekło! Atakowałem raz za razem ale Amadeusz cały czas wisiał mi na kole. 9 soczystych ataków i nic. Wreszcie dziesiąty i jednocześnie ostatni atak (do mety) złamał opór walecznego rywala. Musiałem dać z siebie prawdziwe 100% by po rocznej przerwie móc cieszyć się z ponownego zwycięstwa w Górskich Ministrostwach Jaskółek!
Gratulacje dla zwycięzcy - Patryk , brawa dla wszystkich uczestników GMJ . Wojtek smaruj z obu stron to szybciej się zagoi .
Kiedyś wygrywałem GMJ, czy Równicę. Teraz być w dziesiątce to wielki sukces. Poziom na naszych zawodach jest bardzo wysoki i trzeba się nieźle namęczyć, by zdobyć wysokie miejsce, a Jas-Kółki wysoko latają, z roku na rok wyżej. Po III etapie RT i półtora tygodniowej przerwie, nie wiedziałem na co mnie stać. Jeszcze problemy z rowerem, co przejażdżka to nowy kłopot się uwidaczniał, nawet w sobotę jeszcze musiałem kupić nową kasetę, bo na nowym łańcuchu przeskakiwało już. Kiedy wystartowaliśmy zająłem dobre miejsce na kółku Tomkowi, a później Piotrkowi. I tak fajnie się jechało do momentu, kiedy zrobiło się troszkę stromiej. Z przodu trzech trochę odjechało, jechałem w grupce około 10 zawodników i kiedy nastąpiło przyśpieszenie, chciałem zrzucić z blatu, a łańcuch nie chciał spaść. Niżeli uporałem się z przerzutką, grupka się rozciągła, ja zostałem z Jarkiem i Małym. Przed nami Marcin z Darkiem zaczęli pomału odjeżdżać. Na Przegibek wjechałem przed Jarkiem, Mały został trochę z tyłu, ale przez to już nie dołączył do nas. Na zjeździe dobrze współpracowaliśmy, licząc, że dojdziemy Marcina z Darkiem. Po skręcie w stronę Porąbki dalej po zmianach, ale nie widzieliśmy dwójki przed nami. Na początku Wielkiej Puszczy zostałem sam i tak ten odcinek do przełęczy Targanickiej przejechałem. Na szczycie dogoniłem Marka Adamczyka i znowu bardzo zgodnie współpracując przejechaliśmy Kocierz, Łękawicę, Gilowice, aż do momentu, gdy zaczyna się właściwy podjazd pod Pewel. Tam odjechałem i znowu sam aż do mety. Kiedy zaczął się podjazd pod Żar, opadłem z sił, po drugiej ściance poczułem skurcz, musiałem uspokoić nogi i właściwie nie liczyłem, że kogoś jeszcze dogonię. Ale kiedy minąłem zakaz wjazdu, zobaczyłem przed sobą jakąś Jas-Kółkę. Był to Darek i tak starałem się pomału zbliżyć. Udało mi się to przed zjazdem na końcówce, kiedy już były ostatnie metry byłem trochę z przodu i nie dałem się już wyprzedzić. Po wjechaniu na metę byłem wykończony, ale zadowolony, kiedy dowiedziałem się, że jestem dziesiąty, łał mały sukces. Kiedy już zażywałem leczącego pepe, kolejna niespodzianka. Otóż otrzymałem koszulkę i spodenki od szlachetnego grona Jas-Kółek. Muszę przyznać, że wprawiło mnie to w małe zakłopotanie. "Biednemu, potarganemu" prezesowi drużyna kupiła strój. Wielkie dzięki za miły prezent. Kolejna nasza impreza bardzo udana, wszystko zagrało, a nasze dziewczyny znowu na medal. Ciasto, foto, pomiar i czekanie na dwudziestu paru nas, żeby dopingować, łał trzeba to docenić. Wielkie, wielkie dzięki wszystkim, i tym co startowali, i tym co czas swój poświęcili, żeby zrobić otoczkę tych mistrzostw. Miło mi, że coraz to nowi ludzie pojawiają się na naszych zawodach, a ich zadowolenie, jest dla mnie potwierdzeniem, że warto robić takie fajne, na luzie zawody. Teraz Równica, oj będzie się działo, będzie już to czuję w nogach.
Gratuluję kolejnej świetnej imprezy, naprawdę „6-tka” za organizację, „6-tka” za rywalizację i „6-tka” za atmosferę. Dziewczynom dziękuję nie tyle za ciasto (nie byłem w stanie spróbować za wiele) ale za wodę i zrozumienie. Kolegom dziękuję za rywalizację i współpracę na trasie – sił starczyło do góry Żar, potem była już walka z samym sobą i drugim żarem lejącym się z nieba. Na szczycie poza satysfakcja z ukończenia zawodów jak zawsze za końcową krechą można liczyć na wyśmienitą atmosferę. Pozdrawiam serdecznie i oby do szybkiego zobaczenia.
Bardzo dziękuję za zorganizowanie kolejnych zawodów w naszym klubie, jest tyle wyścigów że "naszych" jest trochę mało, a wielka szkoda, bo niema chyba takiej osoby która by miała jakieś uwagi co do organizacji i całej otoczki związanej z wyścigiem. Brak już słów, aby jeszcze bardziej podkreślić jak fajne są to zawody. Wielkie podziękowania dziewczynom za ich trud, pracę i czas poświęcony dla nas, a to nie tylko czas podczas zawodów, ale przed i po nich. Kolejna sprawa trasa, jak zwykle super poprowadzona, bardzo mi się podobała. Ja po upadku chciałem tylko przejechać cały dystans i przejechałem, a towarzystwo miałem tylko na samym początku, jakieś półtorej minuty, i na końcu od stacji początkowej do mety, gdzie towarzyszył mi Otfin. Jeszcze raz dziękuję za wszystko i gratuluję najlepszym i wszystkim którzy stanęli na starcie. Pozdr
Hejo, gdzie są dostępne zdjecia dla tych bez Facebooka :)
I jeszcze bardzo dziękuję za troskę o moje zdrowie, mam to poszyte. Mam nadzieję że będę mógł pojechać z Wami na Równicę.
Super Zawody z jeszcze lepszą atmosferą! Piknikowy zjazd w plenerze z piękną panoramą jeszcze podkręcał klimat ! Aź by się chciało źeby takie imprezy GMJ odbywały się częściej. Trasa z finałem na Żarze pokazała swoją moc ! Z długimi zjazdami i dojazdami do zasadniczych podjazdów nie preferowała samotnej jazdy . Po konkretnym zaciągu pod Przegibek uformowały się dwie grupki z Grelem pomiędzy nimi.Na dole w Międzybrodziu liderzy poczekali na nas i po zmianach dojazd pod jedyną ściankę na trasie . Trójka najlepszych swoje , Grelu i moja grupka na końcu której ledwo ja się czołgałem . Forma powoli pikuje w dół , po dyspozycji z RT niewiele zostało. Nie dziwię się, od kwietnia targałem takie hektary w cięźkich , długich zawodach, źe w końcu zaczyna brakować mocy . Na dole znów do liderów dociągneliśmy , no i Kocierz, gora ktora mi pasuje z każdej strony Na szczycie byłem jakieś 30 sekund za Grelem i z 15 przed kolegami z grupki Na dole dojazd do trójcy i Ślemień zaczęliśmy wszyscy razem . Tam się źarty skończyły najlepszych i gdy głowę podniosłem do góry w połowie podjazdu po nich został smród palonych gum , tylko Grela widziałem kilkadziesiąt metrów przed sobą . Pod Rychwadek zacząłem podjazd na kole Grela i z 50 M za Piotrusiem, którego zobaczyłem dopiero na mecie . Plan był ambitny , trzymać się Grela a na Żarze ogień . W połowie podjazdu Darek wybił mi ten plan z głowy , na zjeździe Rysiu doszedł mnie z grupka i później przed jakimś skrzyżowaniem konsternacja gdzie mamy skręcić, Artur odpalił GPS i jedziemy dalej . Do Grela mieliśmy z 300 M straty ale współpraca nie bardzo się układała i Żar jechał kaźdy swoje . Czyli Rysiu, kilkanaście metrów dalej ja i kilkadziesiąt Artur a Norberta juź nie było widać. Na zjeździe i dojeździe do sztajfy na metę zostawiłem Rysia a tu niespodziewanie Artur zachował najwięcej sił na koniec i na metę wjechał kilkanaście sekund szybciej. ZJechałem do lotniska po drodze kibicując wszystkim podjezdźającym , zatankowałem , nadjechał Wojtek i powoli do góry rozjazd . Zimny browar na górze leczył rany , ciasto wybornie smakowało . Wielkie dzięki dziewczynom za organizację, doping i uśmiech na mecie . Prezesie , serce się raduje na myśl, źe pół dnia człowiek moźe spędzić miło czas w takiej atmosferze! Zwycięzcami są wszyscy , którzy wystartowali i ukończyli dystans . Trochę dziegciu teź się znajdzie w tym miodzie . Odprawa miała być o 8.30 a była o 9 , start 9.12 , obsuwy niezła . Dzięki chłopakom z ucieczki , zwłaszcza Rysiowi ,który mnie ciągle kasował na zjazdach i Norbertowi . Widać było , źe z naszej czwórki jest mu najcięźej ale ambitnie wychodził na zmiany . Kolega z Tomazi co to znaczy współpraca , widocznie nie wie , ani jednej zmiany konstruktywnej nie dał przez cały dystans!Na treningach Jas-Kółkowych jest podobnie . Wylaczcie te kalkulatory w głowach i bawcie się na całego ! Zdrów!
Zbyszek i Ania Łukasik Dziękujemy za udana imprezę. Na Przełęcze Beskidu Małego zawsze z chęcią z Wami pojedziemy. Serdeczne podziękowania dla Szymona za "opiekę" i koło dla nas amatorów i oczywiście za towarzystwo Asi.
Zdjęcia dostępne są TUTAJ
Można oglądać bez logowania do Facebooka, więc nie trzeba mieć konta, sprawdzałam ;-). Jak wyskoczy okienko do logowania, to klinąć "nie teraz" i po sprawie.
Dzięki za wspólne ściganie i współpracę na prostych, bo pod górkę wszyscy mi uciekali, jak zwykle ratowały mnie zjazdy, które pozwalały mi na powrót do grupy :) Zdjęcia są już dostępne na Facebooku. Dla tych bez konta wrzucam link bezpośredni do galerii ( najlepiej kliknąć w pierwsze zdjęcie i przewijać) GALERIA