W
zeszłą niedzielę (28 sierpnia) odbył się kultowy Tour de Rybnik,
w którym już po raz dziewiąty pojawiła się rzesza najlepszych
kolarzy. Trasę stanowiła następująca pętla: Lyski – Łuków
Śl. – Czernica – Pstrążna – Dzimierz – Nowa Wieś –
Żytna – Raszczyce – Adamowice – Bogunice – Lyski i liczyła
53 km.
Komentarze
Wielkie gratulacje dla wszystkich 😎. Ja zrezygnowalem po drugim okrazeniu jak dopadla mnie mocna kolaka z ktora zmagalem sie pod koniec pierwszego okrazenia myslalem ze przejdzie i jakos dojade ale bylo coraz gorzej i podjalem decyzje o zakonczeniu rywalizacji. No trudno bywa i tak.
Dziękuję wszystkim za reprezentowanie naszych barw w wyścigach. Graty dla Grzesia, czołówka już nie odjeżdża, teraz czas na kolejny krok, może podium. Dominik opanował sztukę upadania w dostatecznym stopniu, czas na inne treningi. Co do Karpacza wielkie uznanie dla Piotrka, na tej trasie dużo zależało od grupy startowej, Piotrek miał nie za dobrą, w przeciwieństwie do mojej i Tomka grupy. Z mojej byli na 1,2,6 i 9 msc., a z Tomka 3,4,5 open. Przypuszczam, że byłoby lepsze miejsce Piotrka, gdyby był między nami. Co do samego maratonu, to za 85 zł nawet jedno skrzyżowanie nie było obstawione, trzeba było jechać jak na treningu, na skrzyżowaniach bardzo uważać, a były przynajmniej 4 stopy. Ja pojechałem na co mnie było stać, niestety na jednym za skrzyżowań trochę puściłem grupkę i tyle ich widziałem, a był to 15 km dopiero, czterech mi odjechało. Na około 50 km dojechał mnie Tomek ze swoją grupą i już do samego prawie końca jechałem z nim i zgodnie współpracując chyba nieźle to wyszło. Jeśli chodzi jeszcze o organizację, to po co ustalać grupy startowe, jeśli można wystartować kiedy się chce i tak zrobiło kilka osób, między innymi 1 i 2 open wystartowali sobie razem, mimo że mieli osobne grupy startowe, cwaniactwo jest wszędzie, trudno taki to sport.
Gratulacje dla wszystkich startujących w w/w wyścigach. Ja osobiście z wyścigu w Suszcu jestem mile zaskoczony, wpisowe niewielkie, pakiety startowe bogate, trasa zabezpieczona profesjonalnie, wiele osób kibicujących, a po wyścigu posiłek. Co do samego wyścigu, to pomimo upadku jestem zadowolony z wyniku. 3/4 pierwszego okrążenia jechaliśmy spokojnie zgodnie z prośbą organizatora, aby zapoznać się dodatkowo z trasą. Potem poszedł ogień i przy silnym wietrze peleton podzielił się na grupki. Ja razem z Grześkiem jechaliśmy w drugiej grupie. Trzeba było się nieźle namęczyć, aby nie zostać z tyłu. Cały czas ktoś próbował ucieczki, tempo interwałowe. Do 7 rundy dałem radę a potem , cóż , zostałem przyciśnięty do krawężnika i pomimo prób ratowania, wylądowałem na poboczu w pięknym stylu ( podobny lot jak na Terlicku 3 lata temu). Gdy się pozbierałem mojej grupy już nie było widać ,więc jechałem swoje, czekając, aż następna mnie dojedzie, bo przy tym wietrze nie było sensu jechać samemu. W trzeciej grupie jechało około 15 osób, a wśród nich Darek i Marek. Reszta wyścigu bez przygód. Przed kreską, był ostry finisz. Dziękuję za kibicowanie i doping na trasie, to zawsze mobilizuje. Seba i Krystek głowy do góry i powodzenia w kolejnych wyścigach.
Pani redaktor, w M45 byłbym drugi.
Gratuluję wszystkim Jas-Kółkom osiągniętych wyników i życzę jeszcze lepszych w kolejnych zawodach.