Joe Paterno
W tym roku kolarze rywalizowali na dwóch dystansach, przy czym wybór pomiędzy krótszym, a dłuższym miały tyko kategorie A, B, C i D. Jak sama nazwa wskazuje, trasa miała formę pętli po Beskidzie Śląskim, do której prowadził odcinek honorowy o długości 10 km. W zależności od dystansu, kolarze pokonywali pętlę jeden lub dwa razy, co dawało dystans 86 km (1700 m przewyższeń) lub 168 km (niecałe 3400 m przewyższeń). Jednym zdaniem trasa należała do tych zdecydowanie trudnych! Na dodatek pogoda wcale nie rozpieszczała kolarzy – kurtki i cieplejsze ubrania nie były rzadkim widokiem.
Na małej pętli mieliśmy 9 swoich reprezentantów oraz 3 reprezentantki, które zdobyły podwójne podium!
Jako, że panie mają pierwszeństwo, a nasze Jas-Kółkowe zawodniczki są najlepsze na świecie…
Absolutną zwyciężczynią zarówno wśród wszystkich kobiet, jak i w swojej kategorii wiekowej K2 została oczywiście Angelika Grabiec! Nasza mistrzyni wykręciła fenomenalny czas 02:58:38 i prędkość średnią oscylującą w granicach 29 km/h, czym udowodniła po raz kolejny, że nie ma na nią mocnych! Ta niesamowita dziewczyna dodatkowo uplasowała się na genialnym 45 miejscu OPEN wśród wszystkich zawodników i zdecydowana większość mężczyzn mogła jedynie bezradnie oglądać plecy oddalającej się Angeliki! Nasza liderka drugiej kobiecie OPEN dołożyła ponad 14 minut, natomiast trzeciej prawie 17 minut!
Drugie podium zapewnił nam występ niezawodnej Izy Włosek, która w asyście Tomasza i Andrzeja Młynek (03:22:40, 26 w A, 03:22:42, 32 w C) przekroczyła linię mety w świetnym czasie 03:22:35, dzięki czemu wskoczyła na 3 miejsce w kategorii K3! Iza z chłopakami wykręciła godną podziwu średnią prędkość wynoszącą ponad 25 km/h.
Naszą trzecią kobietą na trasie była Agnieszka Rygała, która przy pomocy Adama Grzybek (04:13:19, 39 w C) sprawnie poradziła sobie z ciężką trasą i dzięki czasowi 04:12:47 uplasowała się na 5 lokacie również w kategorii wiekowej K3.
Natomiast najszybszą Jas-Kółką na jednej pętli okazał się Jarosław Pokora, który fantastycznie przejechał dystans i na mecie zameldował się po czasie 02:49:03, zajmując fenomenalne 10 miejsce OPEN oraz 7 w najsilniejszej kategorii wiekowych B! Do zwycięzcy OPEN Jarek stracił tylko niecałe 7 minut, natomiast do podium w kategorii zaledwie 3 minuty!
Niedługo po nim linię mety przejechał Piotr Kukla, który również odnotował genialny rezultat i z czasem 02:50:46 zajął także świetne 21 miejsce OPEN oraz 6 w kategorii A. Średnie prędkości obydwóch naszych zawodników wyniosły bagatela ponad 30 km/h!
Pierwszorzędny występ zanotował Marcin Hudoba! Nasz najmłodszy zawodnik pokazał mega moc w nogach i wykręcił niesamowity czas 02:53:37, który zapewnił mu miejsce tuż za podium w kategorii M oraz świetne 31 wśród całej stawki! Naszemu juniorowi niewiele zabrakło, żeby złamać prędkość średnią 30 km/h!
Kolejny solidny wynik wypracował także Marcin Wróbel, którego bardzo dobry czas 02:56:31 zapewnił wysokie 43 miejsce OPEN oraz 18 w kategorii B.
Pozostali nasi zawodnicy, czyli Dominik Rygała oraz Dariusz Potoniec także zanotowali bardzo dobre występy i z czasami 03:15:43 oraz 03:24:01 uplasowali się na 25 i 33 miejscach w kategorii C.
Na dłuższym dystansie wśród Jas-Kółek królował Grzegorz Otfinowski, który wykręcił nieprawdopodobny czas 05:36:49, zapewniając sobie miejsce w ścisłej czołówce, bo w stawce OPEN uplasował się na 14 miejscu, natomiast w kategorii C na 7! Otfin na tej piekielnie trudnej trasie wykręcił prędkość średnią dobijającą do 30 km/h!
Świetne miejsca OPEN, bo 25 i 26 zajęli Marcin Stefaniak oraz Dariusz Puzoń. Nasi zawodnicy wykręcili również fantastyczne czasy odpowiednio 05:55:18 oraz 05:55:43, co pozwoliło im obu zajął 10 miejsca w kategorii B oraz C.
Poniżej 6 godzin oraz miejsca w pierwszej trzydziestce OPEN udało się także osiągnąć Marcinowi Kowol oraz Zbyszkowi Bieryt, którzy metę przejechali w świetnych czasach 05:56:56 i 05:57:41, dzięki czemu zajęli 28 i 29 miejsca OPEN oraz 11 i 12 w kategorii wiekowej C.
Również w kategorii C rywalizował Andrzej Jagiełło, którego bardzo dobry czas 06:04:48 zapewnił 34 miejsce OPEN oraz 16 w kategorii.
Natomiast w kategorii D dwóch naszych zawodników ulokowało się tuż za podium i tak Marek Marszałek oraz Eugeniusz Małyjurek wykręcili odpowiednio godne podziwu czasy 06:17:34 i 06:21:54, co dało im 37 i 41 miejsca OPEN oraz 4 i 5 w kategorii D!
Choć sobotnia trasa zdecydowanie dawała w kość, niektórzy ze śmiałków postanowili po raz drugi stawić się w Wiśle i wystartować w jeździe indywidualnej na czas z Wisły Czarne na przełęcz Szarcula. Górska czasówka liczyła sobie nieco ponad 6 km, a przewyższenia sięgnęły 250 m.
Nikogo specjalnie nie zdziwi fakt, że zdecydowanie najszybszą Jas-Kółką był nie kto inny jak Piotr Kukla, który dosłownie przemknął przez trasę i na mecie jego czip zanotował czas 00:13:58, który był 6 czasem OPEN! Jednocześnie nasz kapitan zdobył kolejne podium w sezonie i stanął na 3 miejscu w kategorii A! Do zwycięzcy open stracił zaledwie 32 sekundy, natomiast do zwycięzcy w kategorii jedynie 13 sekund! Jesteśmy pełni podziwu mocy w nogach, jaką pokazał w niedzielnej czasówce!
Drugi wynik wśród naszych zawodników oraz drugi wynik wśród najmłodszych mężczyzn (kat. M) zanotował Marcin Hudoba, który wykręcił fenomenalny czas 00:14:40 i uplasował się także na bardzo wysokim 14 miejscu OPEN!
Natomiast zaledwie 9 sekund do podium zabrakło Grzegorzowi Otfinowskiemu, który także w rewelacyjnym czasie 00:14:57 wjechał na Stecówkę jako 17 OPEN oraz 5 w kategorii C!
Poniżej 15 minut udało się również zejść Jarosławowi Pokora i ze świetnym czasem 00:14:59 zajął 18 miejsce OPEN oraz 6 w kategorii B!
Kolejne podium dla nas wywalczyła niesamowita Iza Włosek, której czas 00:20:48 pozwolił na powtórzenie wyniku z dnia poprzedniego i po raz kolejny stanęła na najniższym stopniu wśród pań z kategorii K3!
Tę samą lokatę w kategorii D oraz 36 miejsce OPEN zajął Marek Marszałek, którego bardzo dobry czas 00:16:27 zapewnił nam trzecie podium tego dnia!
Pozostali nasi zawodnicy także pokazali się ze świetnej strony i uzyskali następujące, godne podziwu rezultaty:
31. Piotr Jasiński –
czas 00:16:07 – kategoria B – miejsce 11
32. Andrzej Jagiełło – czas 00:16:08 –
kategoria C – miejsce 8
39. Sebastian Matuszak – czas 00:16:31
– kategoria C – miejsce 10
41. Dariusz Puzoń – czas 00:16:45 –
kategoria C – miejsce 11
52. Andrzej Młynek – czas 00:17:25 –
kategoria C – miejsce 14
Serdecznie gratulujemy zwycięstwa, wszystkich podium oraz rewelacyjnych wyników naszym zawodniczkom oraz zawodnikom! Dziękujemy z całego serca za to, że tworzą zdecydowanie najlepszą drużynę na zawodach, wspierającą się nawzajem i potrafiącą poświęcić swój wynik dla innych! Jesteśmy dumni z genialnego występu w Wiśle, gdzie Jas-Kółki po raz kolejny pokazały moc! Nie mogliśmy wymarzyć sobie lepszych reprezentantów, bo mamy w swoich szeregach tych najlepszych! Życzymy aby każde kolejne zawody przyniosły tyle genialnych wyników, co tegoroczna Pętla Beskidzka!
Komentarze
Gratulacje dla naszych zawodników :) !!! Mój start na Pętli Beskidzkiej okazał się moim najsłabszym występem w tym sezonie! Kryzys już nastąpił pod Zameczkiem na pierwszych kilometrach... Od Kamesznicy do Szczyrku już jechałem na szczęście w dużej grupce 20-40 open z Piotrem K oraz Marcinem H -mamy zdolną młodzież prezesie! Pod Salmopol nastąpił mój kryzys dnia i już żadna ilość cukru nie pomagała! Drugi raz Zameczek mnie dobija i w Wiśle Czarne obok wodospadu już nawet Marcin H puszcza się SOLO bo widzi, że odbijają mi korby i odjeżdża na 3 minuty! Gdyby finisz był wyżej czyli na Koczym Zamku, a nie na Szarculi to kolejną drużynową osobą która mnie kasuje była by Angelika i jej CEL sezonu byłby zbyt wcześnie zrealizowany :D :D
Wielkie brawa dla całej drużyny, a drugie brawa za wszystkie podium, REWELACJA!!! W sobotę byłem i kibicowałem do ostatniej "Jas-Kółki" na trasie i widziałem ile serca wkładaliście w to aby dojechać do mety. Gratulacje, brawo Wy.
Wojtek J dzięki bardzo za te 0,5 czystej Jurajskiej w Wiśle Czarne !!!!!!! Ta woda mnie uratowała poważnie, a po trasie już musiałem prosić o łyk ISO bo na bufecie zlokalizowanym po raz kolejny na PREMII LOTNEJ nie złapałem NIC ! Wojtek DZIĘKI, a pustą butelkę dowiozłem na metę !
Cała przyjemność po mojej stronie, cieszę się że pomogłem.
W tym wyścigu razem z Tomkiem mieliśmy za zadanie pomagać Izie i walczyć o jak najlepsze miejsce. Przyjechałem na start bez żadnej rozgrzewki (zawodowcy się nie rozgrzewają przed dłuższym wyścigiem) i nie mogłem znaleźć naszej koleżanki. Ale po chwili podjechała i ustawiła się obok, czyli wszystko ok. Po starcie pierwsze autobus, później wąska droga, "gwiazdy" przepychające się do przodu, i Iza mi uciekła do przodu. Po wjeździe na główną drogę na Malinkę, peleton się uspokoił i jazda wyglądała, tak jak powinna na starcie honorowym. Kiedy rozpoczął się podjazd, dogoniłem Izę, Tomek już też był na swoim miejscu i tak wjechaliśmy na Szarculę. Po pokonaniu podjazdu rozpoczęliśmy naszą współpracę z Izą na kole. Dość sporo osób minęliśmy, na zjeździe kolejne osoby łykaliśmy niczym świeże bułeczki. Pod przeł. Koniakowską znowu kilka osób nas wyprzedziło, nawet dogoniła nas konkurentka z K3. Na górze ustawiliśmy się tak, że Tomek pierwszy, Iza Mu na kółku, ja asekuracja 10 m za nimi. Szalony zjazd do Kamesznicy, na jednym łuku trochę radiowóz z drugim samochodem nas przyhamował, ale za łukiem szpula. Znowu kilka osób połkniętych, dziewczyna z K3 została i to się najwięcej liczyło, na liczniku było 86 km/h. Po pokonaniu stromizny, rozpoczęliśmy pogoń za Kasią i jeszcze jedną dziewczyną z K3. Razem z Tomkiem bardzo szybko pokonaliśmy odcinek do Milówki, dogoniliśmy Darka i w trzech po bardzo mocnych zmianach dojechaliśmy do Węgierskiej Górki. Osoby doganiane tylko chwytały się na kółko, a zebrało ich się z 20 osób. Dość sporo nie utrzymało naszego tempa. Wiedziałem, że na tym odcinku na pewno dużo odrobiliśmy, Iza świetnie jechała na kółku, jechaliśmy na tyle, ile mogliśmy, bez żadnego zwalniania. Za Węgierską rozpoczął się podjazd, kilka osób trochę odjechało, krótki zjazd, kolejna mała góreczka, chwilę jechaliśmy w środku peletoniku, ale po małym odpoczynku, razem z Tomkiem wyszliśmy na czoło, Iza dobrze schowana za nami i ciągnąc około 20 osobowy peletonik po mocnych zmianach dojechaliśmy do początku podjazdu na Salmopol, na który wjechaliśmy tempem Izy. Widziałem jak dawała z siebie wszystko i jeszcze więcej, niekiedy redukcja dwie zębatki w dół, stawka w pedały i ile mogła, tyle z siebie dawała, a jeszcze przecież Zameczek przed nami. Na górze tylko rzuciłem, że na kółku Tomka w dół, ja 10 m za nimi. Widziałem cały zjazd do Malinki i jestem pełen podziwu za tą jazdę na kółku. Przed ostatnim łukiem dołączyłem do nich, bo mógłbym później już ich nie dogonić. Już czułem w nogach jazdę, w moim odczuciu cały czas z przeszkadzającym wiatrem, albo w twarz, albo z boku przeszkadzający. Przed Salmopolem już tak sobie myślałem, że będę musiał odpuścić pod przełęcz, ale udało się jeszcze przetrzymać. Na zjeździe znowu kilka osób minęliśmy. Przy Cieńkowie zaczęły już chwytać małe skurcze, ale do podjazdu finałowego musiałem jeszcze wytrzymać, potem mogę nawet zejść z roweru (tak sobie myślałem). Cały czas miałem jeszcze nadzieję, że któraś z wyprzedzających nas dziewcząt jeszcze jest w naszym zasięgu. Pod Zameczek znowu widziałem wielką wolę walki u Izy, jak już nie mogła to wstawała na pedałach i cały czas walczyła. W tych momentach zostawałem trochę w tyle, już sił nie miałem, a do tego skurcze zaczęły pukać do mych nóg. Jakimś cudem udało się dojechać razem, trzecie miejsce Izy w K3, czwarte open wśród kobiet, chociaż powinien napisać też trzecie, bo pierwsza dziewczyna powinna ścigać się z kategoriami M. Wszyscy trzej zrobiliśmy tyle, na ile nas było stać, a nawet trochę więcej. Jazda na Taką Zawodniczkę sama przyjemność, a jazdy na kole powinienem ja się od Niej uczyć. Gratulacje wielkie. Brawa!
Dziękuję wszystkim za walkę i wyniki na trasie wyścigu. Wielkie brawa dla Otfina, super postawa Marcina H., Jarka i Piotrka. Wielkie graty dla chłopaków z długiego dystansu, nie było łatwo. Brawa dla Agnieszki, Adama za trud włożony w maraton. Wielkie dzięki Wojtek za doping przez cały wyścig. Ile sił dodaje, jak słyszysz swoje imię, to chyba każdy wie, kto daje z siebie chociaż odrobinę wysiłku. Angelika, co Ty robisz z tymi chłopami? Tylko jedno mi przychodzi do głowy: "Skubana".
Jeśli dobrze zrozumiałem to celem sezonu naszej mistrzyni jest złapać wróbelka. No tak lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Znając hart ducha i upór w dążeniu do celu Angeli to ja bym bracie tak szybko nie uciekał, a nawet Takiej mistrzyni dałbym się złapać ! A tak poważnie to mimo twoich negatywnych odczuć Marcinie po zawodach, miejsce i czas jest naprawdę dobry ! Chyba,że Twoje plany były ambitniejsze . Ja to mam zawsze trzy cele : Zasadniczy : dojechać w jednym kawałku Sportowy : zająć miejsce w pierwszej połówce ( po niej zawsze lepiej czuję się niż po drugiej ) open Ambitny : pierwsza dziesiątka open i pudło w kategorii . Dwa pierwsze zrealizowane cele dają mi mega satysfakcję a trzeci to już jest super bonus. Z racji wieku i eksploatacji życiowej ( ha , ha ) open w 10 jest mało realne , chociaż w pętli do trzeciego celu brakło ponad 3 i pół minuty. Za Szczyrkiem poszła akcja . Odjechało czterech , trzech zostało w tym ja. Mogłem doskoczyć ale trzymam się planu. Za moment zacznie się Salmopol i muszę podjeżdżać swoim tempem. Brakło odrobiny szaleństwa i może bym swoje ugrał. Nic nie miałem do stracenia ale nie podjąłem ryzyka. Na szczycie miałem ok 1.30 m straty. Resztę potraciłem na zjeździe i dojeździe pod zaporę . Pod Zameczek targałem ile fabryka dała żeby dojść kolegę Solnicę ,brakło 200 m .Ale jestem mega szczęśliwy z wyniku,trasy i organizacji ! Jak na pierwszy sezon po tylu latach zaniedbań nie mam prawa marudzić !
Kurna mało kawy nie wylałem czytając relację przeczcigodnego prezesa z zawodów. To co w nawiasie - zawodowcy się nie rozgrzewają przed dłuższym dystansem -myślałem że dłuższy to ja jechałem a prezes sprint. Nic to . Ale za to jest mięcho kolarskie czyli przysłowiowe krew ,pot i łzy . Piękna relacja bracie,czuć dobrą robotę ! Wielki szacun i brawa dla wszystkich którzy ukończyli pętle. Ale największe dla harpaganów z królewskiego dystansu. Chylę czoło !!! Czasówkę pojechałem tak , że na ostatnich metrach widziałem światełko w tunelu. 9 s do podium już bym nie był w stanie zniwelować. Dałem z siebie wszystko ! Jednak dwie pętle i czasówka nazajutrz dają w kość . Za rok tam wrócę i będzie jeszcze lepiej . Największę graty dla młodego i Piotrusia którego uśmiech był bezcenny podczas dekoracji , już nie będzie taki marudny . Oczywiście polecam bloga kapitana który w kapitalny sposób oddaje atmosferę zawodów . Piotruś dzięki za piękne podsumownie obozu w Bukowinie ! Młody ,czyli Marcin , pamiętasz jak w hotelu Podium w holu oglądaliśmy koszulki znanych polskich kolarzy? Wierzę że za 10 lat Twoja też tam będzie wisiała a stary zgred Otfin będzie się chełpił twoim autografem na jas-kółkowej koszulce . Hej ! Osobne podziękowania dla przeczcigodnego Wojtka . Fajnie jest wiedzieć ,że ktoś na ciebie czeka w danym punkcie , da łyk zimnej wody i zmotywuje do dalszej walki . Dzięki Alfie za to i nie tylko!!!
Grześ ja nie wiem czy zbierasz do jakiejś klasyfikacji punkty, ale twoim najwierniejszym kibicom chyba zabrakło tego "odrobiny szaleństwa". Jak to mówią "Kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije". Bracie trzymam kciuki za Ciebie i postaw kiedyś wszystko na jedną kartę, żebyś mógł napisać tak jak po czasówce "Dałem z siebie wszystko !" Twój czas 05:36:49 na takim terenie dla większości nie do osiągnięcia.Brawo
Szkoda że mimo tak licznej ekipy, mamy tak mało relacji:(
Dziękuję wszystkim za udział w Pętli Beskidzkiej. Pogoda w tym roku nie była łaskawa, zdecydowanie za zimno jak na połowę roku. Szczególne gratulacje należą się Angelice, Otfinowi i Marcinowi Hudobie za postawę. Każdy dał z siebie tyle ile mógł i udało się nadrobić cenne punkty w Klasyfikacji Drużynowej. Dziękuję Adamowi, Andrzejowi i Tomkowi za pomoc na trasie oraz Wojtkowi za doping i wodę. Niedzielna jazda na czas odbyła się w jeszcze trudniejszych warunkach. Temperatura poniżej 10 stopni nie sprzyjała zawodnikom. Gratulacje dla Izy, Marcina i Marka za miejsca na podium oraz dla Otfina i Jarka za bardzo dobre czasy na wymagającej trasie.
Ja jestem zadowolony z tego weekendu. W sobotę rano nie czułem się dobrze i zrezygnowałem z jazdy na 160 kilometrów. Warunki pogodowe jakie zastały mnie w Wiśle nie należą do moich ulubionych.Fatalnie pojechałem początek, podjazd na Zameczek zaczynałem praktycznie z końca stawki, sam podjazd też poszedł słabo i znalazłem się pomiędzy czołówką a dużą grupą. Na zjeździe do Istebnej wyprzedziło mnie parę osób, ktoś chyba zaliczył upadek na słynnym zakręcie na Stecówce i załapałem się do 4 osobowej grupki z Marcinem. Praktycznie we dwóch nadawaliśmy tempo i zostaliśmy wchłonięci przez około 20 osobową grupę. Na podjeździe pod Koczy Zamek widzieliśmy przed sobą około 10 osobową grupę ścigającą czołówkę. Na podjeździe oderwałem się na kilka sekund i dzięki temu w Milówce utrzymałem się w grupie. Współpraca nie była wzorowa i około połowa osób dawała zmiany a reszta „wiozła się na kole”. Mimo wszystko dosyć szybko jechaliśmy i tak do bufetu. Tam rozluźnienie i znowu Jas-Kółki pojawiły się na czele. Do Lipowej nikt nie dał nam zmiany i dopiero na zjeździe do Godziszki poszło tempo. Miałem lekki kryzys i z trudem utrzymałem się w grupie na odcinku do Buczkowic. Przed Szczyrkiem znowu nie miał kto pracować, chciałem dać krótką zmianę by pobudzić towarzystwo do pracy. Moją zmianę zakończyłem już na podjeździe pod Salmopol gdzie jechaliśmy we dwóch, nie był to żaden atak z mojej strony ale udało się zrobić przewagę nad resztą. Na zjeździe przyblokowały mnie samochody i dopiero od połowy jechałem tak jak mogłem, bardzo szybko jak na mnie. Dogoniły mnie 3 osoby i znowu 2 z nich „wiozły się na kole” ale nasze tempo było konkretne. Po zjeździe i skręcie w kierunku Czarnego poszedł atak, nie zareagowałem w porę i zostałem sam za tróją towarzyszy. Doping Wojtka i woda zmotywowały mnie do mocniejszej jazdy i na początku ostatniego podjazdu dogoniłem 3 osoby a także wyprzedziłem 2 zawodników z 2 grupy. Jechałem równym tempem i już w połowie podjazdu zdołałem odjechać od towarzyszy. Nie jechałem na maksa, trzymałem bezpieczną przewagę i tak wjechałem na metę. Grupa w której jechałem porozrywała się i przyjechaliśmy w odstępie 6 minut. Ostatnie 15 kilometrów pokazała rzeczywistą formę poszczególnych zawodników. Po kilku minutach dojechał Marcin Hudoba a za nim Marcin Wróbel, napracował się chłopak i później osłabł, tak bywa. W naszej grupie najwięcej pracowały Jas-Kółki. Na czasówce dobrze się czułem. Warunki kompletnie mi nie odpowiadały, rozgrzałem się dobrze i starałem się jechać mocno od początku. Początki nie są moją najmocniejszą stroną i nie inaczej było w tym przypadku. Najwięcej zyskałem tam, gdzie było najtrudniej czyli przed Stecówką. Nie ukrywam, że stać mnie było na więcej ale przy tym jak czułem się przez ostatnie kilka dni przed startem to musze być zadowolony. Więcej na blogu.
Umiesz liczyć? Licz na siebie albo na "Jas-Kółkę". Tyle w temacie, po relacji kapitana.
Gratulacje dla tych co na pudle i blisko niego !!!. Wojtek dzięki za doping i oferowaną wodę. Pętlę jechało mi się dobrze, aż do przełęczy Salmopol, wtedy przyszedł kryzys i strasznie dużo straciłem. Podjazd pod Zameczek to już był moja agonia. Dobrze ,że jechałem tylko jedną pętlę ;). Gratulacje dla wszystkich uczestników.
Brawo dziewczyny i chłopaki. Wreszcie duża ekipa. Pozdrawiam wszystkich serdeczie
Brawa dla Wszystkich, którzy ukończyli PB. Angela Ty w tym sezonie jesteś Numer 1 !!!!