Joe Paterno
A że jest też górą niesamowicie szczęśliwą dla naszej drużyny mogliśmy się przekonać w minioną sobotę, gdzie posypał się grad podium dla naszych zawodników i zawodniczek!
W tym roku Puchar Równicy z cyklu Road Maraton, zamiast tradycyjnego wyścigu na rundach, miał formę górskiej czasówki, mającej start na końcu wiaduktu, a metę przy schronisku. Cała trasa miała długość 5,4 km, a suma przewyższeń sięgnęła 400 m.
Patrząc na wyniki można wysunąć tylko jeden wniosek – Jas-Kółki to królowie Równicy!
Pierwsze trzy miejsca OPEN zajęli Alexey Kmets, Piotr Kukla oraz Patrycjusz Urbanek, czyli całe pudło OPEN zajęte zostało przez naszych zawodników! Alexey wykręcił niesamowity, wręcz kosmiczny czas, będący rekordem podjazdu, 00:15:32, co wprawiło w osłupienie wszystkich obecnych na tych zawodach! Oczywiście tym samym zapewnił sobie zwycięstwo w kategorii B! Piotrek po raz kolejny udowodnił, że jest stworzony do gór i podjazdów, a jego rewelacyjny czas 00:16:18 zapewnił mu także triumf w kategorii wiekowej A! Patryk natomiast znów pokazał, że górskie czasówki to jego konik i czuje się w nich jak ryba w wodzie, bo dzięki fantastycznemu czasowi 00:16:23 stanął na drugim stopniu podium w kategorii B, ustępując tylko zwycięzcy całego wyścigu, czyli Alexeyowi.
Wśród całej płci pięknej po zwycięstwo także sięgnęła Jas-Kółka, nie kto inny, tylko Angelika Tlołka, która wręcz poszybowała na górę i z fenomenalnym czasem 00:20:08 zwyciężyła także w swojej kategorii K2. Angela uplasowała się na 24 lokacie wśród wszystkich zawodników.
Zwycięstwo wśród swoich rówieśniczek z K3 odnotowała również Małgorzata Kustra-Kapol, której niesamowity czas 00:22:05 pozwolił zająć 3 miejsce wśród wszystkich kobiet oraz 39 OPEN.
Podium w swojej kategorii zdobył Marcin Kowol, który w tym sezonie prezentuje bardzo wysoką formę na każdych zawodach. Marcin z czasem 00:18:26 zamknął pierwszą dziesiątkę zawodników OPEN oraz stanął na najniższym stopniu podium w kategorii C!
Zaledwie 6 sekund brakło do zwycięstwa w kategorii Markowi Langiewiczowi, który wykręcając czas 00:19:26 uplasował się na 2 miejscu w kategorii D oraz 17 OPEN.
Świetny występ zaliczył Marcin Wróbel, którego czas 00:18:57 pozwolił zająć bardzo wysokie 11 miejsce OPEN oraz 5 w kategorii B.
Tuż za podium w kategorii wylądował Norbert Mosioł, którego licznik na mecie pokazał czas 00:19:03, plasując go tym samym na świetnym 13 miejscu OPEN oraz 4 w kategorii C.
Bardzo dobre wyniki osiągnęli nasi pozostali startujący zawodnicy, a mianowicie:
20 OPEN – Piotr Jasiński – czas 00:19:48 – kategoria C – miejsce 7
28 OPEN – Dariusz Puzoń – czas 00:20:48 – kategoria C – miejsce 8
33 OPEN – Andrzej Jagiełło – czas 00:21:17 – kategoria C – miejsce 10
35 OPEN – Andrzej Młynek – czas 00:21:19 – kategoria D – miejsce 4
Wszystkim naszym zawodnikom gorąco gratulujemy zwycięstw, podium oraz genialnych występów! Nasze niesamowite Jas-Kółki pokazały jak się lata na Równicę z lądowaniem prosto na podium! Pękamy z dumy z występu naszych zawodniczek i zawodników i lepszych reprezentantów nie moglibyśmy sobie wymarzyć! Dziękujemy za przegenialny występ w barwach naszych strojów, pokazujący, że jesteśmy nie tylko licznym, ale i piekielnie uzdolnionym teamem. Po sobotnich zawodach z pewnością możemy stwierdzić, że Równica została zdobyta przez Jas-Kółki. Życzymy naszym zawodnikom aby każde następne zawody były tak owocne w sukcesy i mamy nadzieję, że także w przyszłym sezonie będziemy mogli cieszyć się ich startami!
Komentarze
Bastek, jesteśmy... Dzięki za wspaniały występ. W każdej kat. pudło, to robi wrażenie. To, co wykręcił Aleksey, to mistrzostwo. Piotrek także kapitalny czas, tak jak Patryk. Nasze dziewczyny na najwyższym poziomie, reszta drużyny w czubie swoich kat., przy super czasach wjazdu. Serce rośnie patrząc na Taką Drużynę. Gratulacje i wielkie, wielkie brawa. Ja ze swojego występu jestem zadowolony, zawsze chciało by się lepiej, ale chyba na to teraz mnie stać. Do podium trochę dużo brakło.
Gratulacje!!!
Gratulacje dla wszystkich. Brakowało czasówki na Równicę w ostatnich latach, górskie walki z czasem lubię najbardziej spośród wszystkich typów rywalizacji i może dlatego notuję tak dobre wyniki. Ja ze swojej postawy jestem bardzo zadowolony, dałem z siebie wszystko tak jak Policja która za wszelką cenę chciała utrudnić rywalizację i dzięki ich "wspaniałej" decyzji walczyłem nie tylko z czasem ale także z samochodami i pieszymi którzy zastąpili mi kolarzy. Coraz bardziej odechciewa mi się startów w tym cyklu, ciągle ktoś daje mi do tego powody. Krótki opis mojej walki z czasem: Czułem się nieźle i postanowiłem wydłużyć maksymalnie rozgrzewkę, nie widziałem sensu pojawiania się na starcie szybciej niż kilka minut przed startem. Nie miałem pojęcia, że wystąpią aż takie komplikacje i starty będą przyśpieszone. Przez godzinę cały czas kręciłem, najpierw luźno a później trzeba było nieco przygrzać nogę, schemat rozgrzewki znam już na pamięć i dzisiaj szło wszystko z automatu.. Dobrane obciążenie nie było za duże bo nie miałem najmniejszych problemów z utrzymaniem mocy. Około 10 minut przed startem byłem już w zasadzie gotowy do jazdy i gdybym przyjechał już na start to po chwili bym startował. Odczekałem jednak kolejne 5 minut i przyjechałem na start w momencie gdy ruch był już otwarty. Pozwolono mi startować bo skąd miałem niby wiedzieć, że zaszły jakieś zmiany, sytuacja jest jaka jest, lepiej ograniczyć kontakty z innymi do minimum i dlatego rozgrzewałem się z dala od linii startu. Chwila minęła zanim wystartowałem, cudem udało się dokonać tego przed kolejką samochodów. Nie ruszyłem zbyt mocno, przez chwilę zastanawiałem się czy wpiąłem blok czy nie. Nie zdążyłem się rozpędzić i już pojawiła się ścianka. Powoli redukowałem przełożenia i szybciej niż myślałem zrzuciłem z blatu. Jechałem dosyć mocno ale nie było komfortowo bo musiałem trzymać się prawej strony a samochody już zaczęły mnie wyprzedzać. Jechałem mocno, momentami powyżej 400 Wat, chciałem jak najszybciej pokonać ten nielubiany przeze mnie odcinek, zrobiło się nerwowo, słyszałem klaksony samochodów jakbym to ja był zawalidrogą. Informacja o zamkniętej drodze między 11 a 12 była podana już wcześniej, do 12 było jeszcze ponad 20 minut, wystarczająco abym dostał się na Równicę. Byłem prawdopodobnie jedyną osobą na czasówce która jechała wśród samochodów i to bardzo przeszkadzało. Skupiłem się na równej i mocnej jeździe. Bardzo dobrze pokonałem odcinek brukowy. Za kostką miałem niezły czas a bardziej odpowiadająca mi część podjazdu dopiero się zaczęła. Jechałem bardzo równo, mocno i efektywnie, sekundy leciały ale dystansu też szybko ubywało. Przez moment miałem nieco więcej komfortu bo zjeżdżający z góry kolarze nie pozwolili kierowcom na wyprzedzanie. Na łuku w lewo nieco zwolniłem, złapałem oddech i znów przyłożyłem. Za łukiem zaczęły mnie wyprzedzać samochody, nieco wybiło mnie to z rytmu ale gdy nawierzchnia się poprawiła już to nie przeszkadzało. Ciężko było mi się zorientować jak wygląda moja jazda na tle innych, brakowało tego porównania na co bardzo liczyłem. Inne miejsce startu niż to z którego zwykle zaczynam podjazd też nie sprzyjało porównaniom. Miałem się na czym skupić i trzymałem dalej tempo, kadencję, moc. Po 3 kilometrach zrobiło się niebezpiecznie, kierowcy zaczęli mieć do mnie pretensje, że blokuję ruch. Informacja o zamknięciu drogi miedzy 11 a 12 była podana kilka dni wcześniej, dla dobra kierowców otworzono ją 20 minut szybciej i to ja byłem poszkodowany w tej sytuacji. Na szczęście nie musiałem zwalniać i mogłem jechać swoje aż do ostatniego łuku w lewo, tam już był korek i miałem dwa wyjścia, zatrzymać się lub próbować przepchać do przodu, pewnie przedostałem się do przodu, kawałek dalej strażacy kierowali ruchem. Trochę przyblokowało to samochody ale nie na długo, wystarczającą motywacją był dla mnie fakt, że jak najszybciej chciałem być na mecie aby poczuć się bezpiecznie bo nerwowość kierowców sięgała już zenitu. Zupełnie nie rozumiałem dlaczego tak się stało i nie byłem w stanie się z tym pogodzić. Gdy zbliżałem się do wypłaszczenia planowałem dołożyć nieco Watów i wrzucić blat. Niestety nie byłbym w stanie tego dokonać ale również nie jechałem wolniej i słabiej niż wcześniej. Po dojeździe do wypłaszczenia było jeszcze gorzej, do samochodów doszli piesi a także kolarze jadący w przeciwnym kierunku, jechałem możliwie mocno ale momentami dużym slalomem, raz musiałem przyhamować, najgorsi byli kolarze którzy po przejechaniu trasy nie uszanowali tego, że inni jeszcze jadą, na poprzednich kilometrach straciłem może kilka sekund, na wypłaszczeniu również ale wiem, że ze swojej strony zrobiłem wszystko na co mnie stać. Na finisz brakło mi motywacji ale na tym straciłem może sekundę ale inni mogli mieć podobnie bo pieszych zwykle na Równicy jest sporo. Po wjeździe na metę szybko doszedłem do siebie. Tydzień temu nie byłem zadowolony ze swojej jazdy, tym razem było inaczej. Moja jazda była równa, mocna i efektywna, trzymałem cały czas równą i wysoką kadencje. Nie miałem z tym problemu a to oznacza, że miałem dobry dzień i go wykorzystałem. Po tego typu drobiazgach jestem w stanie szybko ocenić swoją dyspozycje a ta tego dnia była kapitalna. Po sprawdzeniu wyników byłem bardzo zaskoczony, okazało się, że wykręciłem drugi czas dnia, słabszy jedynie od piekielnie mocnego Alexea Kmetsa zostawiając za plecami m.in. zawodnika z młodzieżowego składu Team Novo Nordisk Development Przemysława Kotulskiego czy obiecujących juniorów z KS Żory. Skupiłem się na sobie, na tym czego mam pilnować i trzymając się założeń zrobiłem swoje. Nie myślałem o wyniku przed startem ani nie przejmowałem się faktem, że jestem zaliczany do grona faworytów. Pod wieloma względami jest to moja najlepsza czasówka, nigdy nie byłem tak mocny jak w tym roku, potwierdziłem to m.in. na kilku ostatnich czasówkach gdzie za każdym razem byłem w najlepszej 6 klasyfikacji, dawno nie jechałem tak równo zarówno pod względem mocy i kadencji, nie brakowało mi sił ani nie miałem najmniejszego kryzysu. Sytuacja na starcie i trasie nie wpłynęła znacząco na przebieg mojej walki z czasem na podjeździe na Równicę. Już wiele razy mówiłem, że podjazd na Równicę należy do moich ulubionych i zwykle jestem w stanie wydobyć ze swojego organizmu wszystkie rezerwy i tym razem też tak było. Moc z podjazdu jest nieco lepsza niż tydzień temu na czasówce. Ponad 2 lata czekałem na kolejne podium Open w Road Maraton, wtedy byłem drugi w mało licznej stawce, teraz obsada była mocniejsza i wyrównałem osiągnięcie z 2018 roku gdy w interwałowej czasówce w Wilczycach byłem drugi. Na ostatniej czasówce w Wiśle brakło niecałej sekundy do Top3. Na takie zwieńczenie życiowego sezonu właśnie liczyłem. Jest duża motywacja przed kolejnym miejmy nadzieje obfitującym w większą ilość imprez rowerowych sezonem.