Vince Lombardi
Miniony weekend był bardzo obfity w starty i sukcesy naszych zawodników. Po raz kolejny podium z cyklu Supermaratony przywiózł ze sobą nasz naczelny harpagan, czyli Grzegorz Otfinowski!
Maraton Szosowy Kargula i Pawlaka start i metę miał w Lubomierzu. Zawodnicy do wyboru mieli dwa warianty trasy w pobliżu Parku Krajobrazowego Doliny Bobra: MEGA (76 km, 1140 m przewyższeń) lub GIGA (196 km, 2985 m przewyższeń).
Jako, że nasz Otfin to prawdziwy twardziel, wybrał ten dłuższy i trudniejszy wariant trasy, czyli można go było zobaczyć na trasie GIGA. Choć zobaczyć to chyba zbyt dużo powiedziane – mógł dosłownie mignąć na trasie, bo tak szybko mknął do mety, że widać było tylko żółto-zielono-czarną smugę. Grzegorz wykręcił rewelacyjny czas 05:22:26, co pozwoliło mu zająć fantastyczne 7 miejsce OPEN, a w swojej kategorii wiekowej M4 zdołał go wyprzedzić tylko jeden zawodnik, a na dodatek tylko o 1 sekundę! Prędkość średnia naszej Jas-Kółki wyniosła ponad 30 km/h, co na trasie o takim profilu i z takimi przewyższeniami jest naprawdę godne podziwu!
Serdecznie gratulujemy naszemu harpaganowi kolejnego fenomenalnego występu i kolejnego podium do kolekcji trofeów! Gorąco dziękujemy za genialne reprezentowanie klubu na zawodach kolarskich! I tradycyjnie życzymy kolejnych sukcesów oraz kolejnych tak świetnych występów w nadchodzących zawodach!
Komentarze
Brawo, to pudło w klasyfikacji górskiej zdobyte, wielkie gratulacje 🏆🏆🏆.
Otfin, wielkie gratulacje za to, że tak wspaniale reprezentujesz nasz klub i nie chodzi mi o wynik, drugie, dwunaste, czy dwudzieste drugie miejsce można zająć i będzie to dobre, czy super miejsce, ale ważniejsza jest postawa na wyścigu. Jeśli przeciwnicy mają do Ciebie taki szacunek, jaki sobie wyrobiłeś, to tylko jest bardzo dobrą wizytówką naszej drużyny. Cieszy mnie to, że podtrzymujesz, to co Jas-Kółki wyrobiły sobie na tym cyklu. Paweł, Iza, Otfin są naszą najlepszą wizytówką w tych maratonach. Wielkie dzięki i oczywiście graty za taki wynik, mimo podobno fatalnej organizacji. Brawo!
Jeszcze raz gratulacje, pozytywnie zakręcony harpaganie:).
Brawo Otfin, tak trzymać:)
Gratulacje Otfinie !!!
Relację dedykuję dla naszej wspaniałej red-nacz Oli . Dziękując za niesamowicie motywujące , budujące i zachęcające do jeszcze większej wiary w siebie reportaże ! Siostro , Twoje pióro jest magiczne ! Tyle motywujących przymiotników i pochwał jakie każdy z nas przeczytał na temat swoich startów w zawodach nigdzie nie usłyszy ! Nawet nie chcę sobie wyobrazić , jak ciężko jest Ci nie raz zgromadzić materiał do takiego artykułu ! Nie jedna nocka zarwana i to niestety również z mojego powodu ha, ha . W Lubomierzu młodzi mi odjechali jak chcieli i myślałem , że jadę jak stary dziad a ja tam mknąłem na takim gazie , że tylko smuga po mnie została . Ha , ha , dobre , dobre . Byłoby tak pięknie gdyby organizacja tych zawodów szła w parze ze standardem do jakiego nas przyzwyczaili organizatorzy tego cyklu ! A tu klapa . Nie będę wylewał wiadra pomyj , bo każdy ma prawo do błędu ale drugi raz jak wniosków nie wyciągną , taka lipa im nie przejdzie !
Od samego początku było pod górkę . Głupie potwierdzenie przelewu zielonym paskiem nazwiska zarejestrowanego do startu było problemem . Dwa dni przed startem potwierdzenia nie było i nie wiedziałem na czym stoję . Po entym telefonie odebrał ktoś , mówiąc żebym się niczym nie martwił , tylko wziął ze sobą potwierdzenie przelewu . No doobra . Wyjazd z moim wspaniałym druchem Kazimierzem o 8.30 z Jastrzębia do Piechowic . Tam mieliśmy kwaterę . Po drodze chciałem obadać część trasy wyścigu i pobrać pakiet startowy . Kolejny bubel org. to był z dystansem tych zawodów . Na str. głównej giga ma 176 km a na Stravie 196 km i bądź tu mądry . Wjeżdżamy na trasę giga autem od strony Kraśnicy jadąc w kierunku najwyższego punktu przeł . Kapela do Dziwiszowa a tu nigdzie strzałek nie ma . Co jest ? Wyścig za kilkanaście godzin a tu trasa nieoznakowana ! Okazało się , że na zjeździe do Dziwiszowa położyli nowy asfalt , znak zakazu i w poprzek drogi tarasujący wjazd buldożer jako potwierdzenie znaku . Może dlatego nie ma strzałek i skrócili dyst. o 20 km. W Lubomierzu na liście jestem ale nieopłacony . Pyk potwierdzenie , chip wydany , mogę startować . Chciałem Kazika rozlokować na trasie z własnym bufetem , więc się pytam org. gdzie takowe będą ? Niewiedzą , mają być na giga trzy ale gdzie niewiadomo . Pytałem się głów. orga. pana Moskwę . Lubomierz , piękne dolnośląskie stare miasteczko z cudownym tego dnia tętniącym rynkiem . Piękne widoki , góry i okolice a rezerwat doliny Bobru palce lizać .No co ? Chciałem się napatrzeć , bo następnego dnia będzie robota do wykonania i nie będzie kiedy . Dla pełnej informacji w ten weekend odbywał się festiwal filmów kom. im. Kargula i Pawlaka . Może do śmiechu było zwiedzającym ale startującym niekoniecznie . W sob. odbywał się maraton mtb na trzech dystansach a zaraz po nim bieg na 10 i 20 km . Kazik żałował , że nie wziął butów do biegania , to by wystartował . Org. mieli urwanie głowy , tyle imprez opanować a tu ktoś się pyta o bufet , no i co w końcu z tym dystansem ?
W mojej opini o org. tej imprezy nie jestem gołosłowny . Poczytać można recenzję innych uczestników , również biegających i mtb . Zachwytów nie ma . Kwatera nad lokalem gastronomicznym z szemranym towarzystwem , skończyli grubo po północy ale nie marudzę ; nie zapomniał wół jak cilęciem był . Przynajmniej odświeżyłem sobie niektóre pieśni patriotyczne . 8.45 meldujemy się w punkcie startowym i szukam się na liście startowej z godz. startu. Nie ma Otfina ! Pytam się co jest ? A tu stara śpiewka ; nieopłacony . Jak nie jak mam chipa na ramie i numer na kierownicy ! O przepraszamy 10.04 - druga grupa . Patrzę z kim , jest Szymon Koziatek i więcej mi nie trzeba ! Razem damy radę przeciwnością , trudą i młodzieży jaką mieliśmy w grupie, chodzi o dwóch harpaganów z Wrocka . Kogo gonię ? Lidera PP , Artura Paterka i kol . Kubika . Jest dobrze . Plan taki ; dogonić szybko i urwać kogo się da . Remigiusza nie ma i tym sposobem dojeżdżając do mety wywalczyłem 2 miejsce w klas . górskiej PP . Wtedy o tym nie myślałem jeszcze , było do myślenia nad czym innym !
Dałeś rady, jesteś WIELKI. Gratuluję.
Po 30 min rozgrzewce udaje się na start a tam informacja że giga jedzie 2 razy mega , czyli 146 km o 50 mniej . Gdyby lało , aura fatalna , człowiek byłby uradowany ze skrócenia ale tu pogoda jak dzwon ! Pomyślałem pewnie zjazd do Dziwiszowa zamknięty i skrócili . Ok . Start . Nie ujechałem 500 m a już popełniłem karygodny błąd ! Pierwsze 200 m w dół przez rynek a potem 400 do góry na kilku procentach . Ustawiłem się z tyłu , dwóch puściło koło , ja sytuację przez moment zlekceważyłem i przez najbliższych kilka km na max tętnie goniłem ekipę . Młodzi takie tempo narzucili , że gdy ich doszedłem , byłem ugotowany . Tego moja rozgrzewka nie przewidziała . Szymon zszedł ze zmiany i mówi ; czego nie daję zmiany , tu nie ma ściemy . Nawet nie byłem w stanie odpowiedzieć . Zostało nas 6 potem 5 i następny wagonik do odczepienia to byłem ja . Mocy produkcyjnej nie ma a zmiany trzeba dawać . Wiem już co czuli kiedyś na zgrupowaniu chłopaki ze mną na podjazdach gdzie śpiewałem , lub swobodnie mogłem rozmawiać gdy oni walczyli z trudnościami . Nadający tempo wspominali jakieś zawody i odwracali się do tyłu mówiąc ; kiedy nas panzerwagen dogoni . Jak to dogoni , kto dogoni ? Tęntno 180 od 10 min i kto ma nas dogonić ? Odczepili , powolutku , powolutku pociąg odjeżdżał . 100 m dalej Szymon puścił koło i delikatnie poczekał na mnie . Na samym szczycie sztajfy usłyszałem zgrzyt tuż za sobą . Patrzę a tu wielkie , młode , wychudzone chłopisko mnie mija . To był ok 30km i to nie był panzerwagen tylko Tgv . Siadłem mu na koło potem Szymon i po 30 sek machneliśmy ręką że to nie ma sensu . Nawet Remigiusz miałby z młodym problem wygrać . I tak z Szymonem zostaliśmy na siebie skazani . Tego dnia był ciut mocniejszy na podjazdach i tam nadawał tempo , ja na wypłaszczeniach .
Szymon Koziatek , harpagan z Zawiercia , wicelider PP , mój szlachetny rocznik , ultramaratończyk ze wspaniałymi osiągnięciami . Współpraca z nim to prawdziwa przyjemność , wspieraliśmy się w ciężkich chwilach , gdy trzeba było jeden na drugiego czekał . Dlatego to o czym opowiadał Andrzej , o wspaniałej atmosferze po raz kolejny się sprawdziło . Z takimi ludźmi aż chce się współpracować , bo nawet nie rywalizować . Jedziemy . Kilka km dalej dogoniliśmy Krisa i Artura i chłopaki dychali na kole . Artur co jakiś czas zmiany dawał , młody wogóle . Na podjazdach zostawali , na zjazdach doganiając . Na pierwszej rundzie bufety mijamy , Kaziu dał co trzeba , jedziemy dalej . Tak dojechaliśmy do końca 1 rundy mega i tu konsternacja . Mieliśmy jechać 2 x mega , a tu strzałki na giga aż lśniły świeżością zapraszając do dłuższego dystansu . Pan porządkowy również nas skierował na giga . Decyzja ; jedziemy giga , tym bardziej że grupka przed nami też pojechała prosto . Tam gdzie dzień wcześniej jechałem autem szukając strzałek , pojawiły się świeżutkie i pachnące jeszcze farbą . Zjazd z Kapeli do Dziwiszowa otwarty , więc wszystko gra i trąbi . Tylko jedno ale ! Na odcinku prawie 25 km nie było obiecanego 3 bufetu i o zgrozo żadnego porządkowego. Więc chyba faktycznie mieliśmy skręcić na mega . Ja im mówię o tych strzałkach , że wczoraj ich nie było , dzisiaj są . Zaczęliśmy dyskutować co robić ? Morale spadło , tempo również . Podejmujemy decyzję , dojeżdżamy rundę i wjeżdżamy na mega licząc , że inni postąpią podobnie . W między czasie Arturowi przyplątał się defekt i zostaliśmy w 3 .
Trzymasz nas w napięciu!!! Co było dalej? Budujesz napięcie jak w Klanie hehe.
Jest pierwszy porządkowy , który grzecznie nas kieruje na mega i jedziemy z przeświadczeniem , że mieliśmy jechać 2xmega . W bidonach sachara , jedziemy wiedząc , że za chwilę będzie wytęskniony bufet . Bufety - kolejna porażka org. Ulokowane na zjazdach lub na ostrych zkrętach . Woda i banany od uśmiechniętych panów strażaków . Spoko . Jedziemy sapiąc i dysząc , podziwiając piękne pejzaże malowane przez matkę naturę . Km lecą , ja rozmyślam o czekającym cateringu , jest pięknie i radośnie aż tu młody wypalił z pytaniem ; panowie czy ja mogę z wami jechać ? Fakt , całą drogę wiózł się . Na podjazdach zostawał na zjazdach doganiając . Odpowiadam że jeżeli musi to niech jedzie. Szymon ; Jeżeli nie będzie Cię to gryzło i będziesz mógł spojrzeć w lustro to jedź . Trochę śmiechu było . Kolejny bufet mijamy uzgadniając z Szymonem , że wody starczy. Młody twardo jedzie dalej , choć bidon pusty . Liczył się z tym że mu odjedziemy nie czekając . Dałem mu się napić ze swojego widząc że " umiera " z pragnienia . Na szczycie Kazik miał trzy ostatnie bidony , akurat dla każdego po jednym i dla młodego banana . Kazimierz , złoty chłop , moja bratnia dusza . Wiele razem zjeździliśmy i przeżyliśmy piękne przygody ! Stał na końcówce ostrego podjazdu , gdzie umordowanych pchał pod górę , wspierał dobrym słowem i rozlewał spragnionym resztki wody. W Zieleńcu również kolarzy wspierał , pomagał usuwać defekty a jednego to nawet zwiózł na metę. Dziękuję Kaźmirz bardzo w imieniu swoim , jak i tym którym pomogłeś . Ostatnie kilka km Kris targał mówiąc , że nas doprowadzi do mety . Jak na umierającego wcześniej grzał nieźle ! Tak zasuwał , że zapomniał iż jedziemy w ruchu otwartym . Cudem się wybronił rycząc po nic niewinnemu kierowcy ! Finisz . Wjazd od zaplecza na rynek po kostce na 3-4 % kępie, ludzi mnogo , wchodzą pod koła a tu finisz na kreskę . Szymon zasłużył w pełni na 1 miejsce w kat . tego dnia był po prostu lepszy .
Przybiliśmy piątki . Szymon leci do pomiarowców sprawdzić wyniki . Jest dobrze . Open blisko podium , w kat na pudle . Coś na ząb i 35 km do Piechowic , wykąpać się , spakować i powrót na dekorację , która podejrzanie się przeciągała . Aż wybuchła bomba . Ci co jechali 2x mega zgodnie z założeniami przedstartowymi dostali pona 1 h kary. Ci co jechali 1x mega i 1x giga , czyli moja trójka 30 minut kary. Ci którzy pojechali pełny dystans a nie powinni , pojechali dobrze ! Istna kołomyja ! Po dekoracji dowiedziałem się o co caman . Otóż org . robiąc start do giga w niedzielę o 10.00 liczyli , że chyba wszyscy ukończą przed 16 . Harmonogram licznych imprez na ten dzień nie przewidywał tak długiego wyścigu kolarskiego . Dekoracja była przed 18 , gdzie na trasie jeszcze kilka osób jechało . Chłopaki którzy przyjechali po nas kilka dobrych minut , przejeżdżając pełny dystans złożyli słuszny protest . Czasy anulowano dokładając do każdego nieprzejechanego km średnią z całego dystansu . Wniosek ; tyle imprez w kupie i dyletanctwo org spowodowało chaos . Plusy ; piękne tereny gór Kaczawskich , trasa kapitalna i niezła przygoda ! Czarnula hula - pula . Dzięki Wojtek . A naszej przeczcigodnej red-nacz Oli życzę cierpliwości w czytaniu Otfinowych bajań . Ps: jeszcze na koniec taki news ; Heniek Bęntlewski lider PP złożył akces do bycia Jas-Kółką i startowania w naszych barwach ! Zdrów .
Aha jeszcze jedno ! Fajnie , że najwięcej wpisów po zawodach jest akurat po moich startach . Fakt , że prawie wszystkie moje ale cyferka na dole się zgadza . Hi hi !
Miałeś piątek mieć całkowicie odpoczynkowy, a widzę, że nieźle się zmęczyłeś pisząc od 7:19 do 23:29. Dzisiaj dychaj z nogami wyżej niż głowa, jutro czeka Cię najważniejsze wyzwanie w tym sezonie. Piękna relacja.
Masz rację, dobrze że mnie tam nie było- ja za nerwowa jestem na taki bałagan. Gratuluję wyniku :-) Super!
Otfin, Twoje opowieści z koła to wisienka na torcie w moich artykułach ;-) żeby człowiek miał taki talent do pisania jak Ty... ;-)
Oo ! Ooo! Rośnie , rooośnie ! Już się dźwiga, ale co ? Moje ego ! Po tylu gratulacjach i pochwałach , chodzę z kulą u nogi , żebym nie odleciał . Dzięki wielkie !