William A. Ward
Maraton Rowerowy Dookoła Polski Wschód to kolejna pozycja na liście startowej długodystansowców, lubujących się w „wycieczkach” liczących sobie ponad… 1000 km. Start miał miejsce w Przemyślu, meta w Rozewiu nieopodal Helu, a trasa była swoistym odwzorowaniem wschodniej granicy Polski. Punkty kontrolne znajdowały się w Narolu, Zosinie, Włodawie, Siematyczach, Bobrownikach, Sejnach, Gołdapie, Sępopolu, Gronowie, Pruszczu Gdańskim i Redzie.
Paweł Sojecki postanowił zmierzyć się z tą trasą oraz z… deszczem, przed którym próbował uciec w pierwszej części trasy. Jak sam czasownik „próbował” wskazuje, nie do końca udało mu się uniknąć zmoczenia. Gdy deszcz zakończył swoją pogoń za naszą Jas-Kółką, w obroty wziął go wschodni porywisty wiatr, by później przekazać pierwsze skrzypce mroźnemu wiatrowi, wiejącemu od południa. Jednym zdaniem, głównym rywalem każdego śmiałka na trasie była pogoda. Pikanterii dodał również fakt, że Paweł zdecydował się na start w kategorii Total Extreme, czyli nie mógł korzystać z niczyjej pomocy podczas pokonywania tych piekielnych kilometrów. Nasz zawodnik linię mety przejechał w fenomenalnym czasie 48:13:00, czym zapewnił sobie spektakularne zwycięstwo wśród wszystkich zawodników i oczywiście również w kategorii Total Extreme!
Serdecznie gratulujemy Pawłowi kolejnego niesamowitego występu w długodystansowych zawodach! Po raz kolejny udowodnił, że tworzy z innymi czołówkę polskiego ultrakolarstwa, a my pękamy z dumy mając w swoich szeregach takiego zawodnika! Życzymy, by po każdym ultradystansie mógł być tak zadowolony, jak po tym!
Komentarze
Tym razem chyba bez "przygód" Paweł odbyła się "wycieczka"? Wielkie gratulacje, jesteś wielki.
Wielkie brawa!!! Gratuluję!!!
Mega wyczyn! Kolarski kosmos i wielka rowerowa przygoda! Jak zwykle jestem pod ogromnym wrażeniem. Graty Graty Graty!
Paweł szacuneczek ! Mnie by pochowali w połowie tego dystansu 1234 km albo już na ćwiartce ! Nie zdziwi mnie kiedyś jak dołożysz piątkę i ukończysz 12345 km tylko nie zapomnij zmienić 2 razy łańcucha po trasie ;) Gratki !!!
Dzięki za ciepłe słowa, bardzo mi brakowało przejechanego w końcu bez większych przygód maratonu. Chociaż i tu ich nie brakowało. Mimo że pojechałem na nowym siodełku i w nowych spodenkach i tu spodziewałem się kłopotów to okazało się że deszcz od startu i przemoczone buty a raczej skarpety dały mi w kość. Strasznie odparzyłem stopy tak jeszcze nie miałem. Ale co wyjdzie na 500 nie wyjdzie na 1000 i tak dalej niestety. Po 800 km ból znacznie mnie spowolnił. Dużym sukcesem jest przejechanie 2 nocy bez minuty spania, gdzie niekiedy na krótszych dystansach potrzebowałem kilkunastu minut snu. Dużą zmianą jest też to że wchodziły mi batony jak nigdy, zajadałem się nimi, nawet zerkałem na licznik kiedy mogę następnego, a wcześniej pchałem je na siłę :-). Wschód mnie zdziwił zamkniętymi na noc stacjami benzynowymi Orlenu a tu nie było żadnego wsparcia, wszystko trzeba było ogarnąć samemu. Może to szaleństwo ale na całej trasie z ciepłych posiłków zjadłem tylko 2 hot-dogi w Hajnówce na ok 750 km. No i bezcenne to dojechać na metę, zjeść obiad, przespać się i dopiero zobaczyć drugiego na mecie, to na prawdę motywuje :-) Trochę muszę skorygować wpis bo start był w Przemyślu a meta w Rozewiu ale to szczegół, organizator uwielbia dziurawe drogi takich nie ma nawet w Radkowie jakimi jechałem :-)
Ups, mój błąd, już poprawiam!
No to "wielka" różnica, start, a meta, było cały czas z górki. Jeszcze raz brawa.
Gratulacje ukończenia kolejnego bardzo trudnego maratonu. Może profil trasy był łatwiejszy niż np. na BBT ale warunki na trasie oraz brak możliwości pomocy z zewnątrz sprawiły, że był to chyba najtrudniejszy do pokonania maraton w tym roku. Przy przebiegu tego sezonu, Ultra maratończycy to szczęściarze, nie odwołano chyba żadnej imprezy a z pozostałych do skutku doszło może 25 % i to jeszcze ze sporymi ograniczeniami. Jeszcze raz gratulacje za ten wyczyn jak i cały sezon startów.