William A. Ward
Wyścig w Leśnicy jest trzecim z cyklu Dobre Sklepy Rowerowe Road Maraton i pierwszym, w którym odnieśliśmy zwycięstwo. Trasa zaczynała się na rynku w Leśnicy, skąd zawodnicy ruszyli startem honorowym do Zdzieszowic, gdzie rozpoczął się start ostry pod Górę Świętej Anny, która miała za zadanie rozerwać peleton. Następnie kolarze musieli się zmierzyć z kilkukrotnym pokonaniem trzynastokilometrowej rundy (Poręba - Kadłubiec - Wysoka - Góra Świętej Anny - Poręba). Panie oraz najstarsi panowie musieli ją pokonać 4 razy (w sumie 69 km), natomiast pozostali mężczyźni 5 razy (w sumie 82 km). Na starcie zjawiło się aż 313 kolarzy, wśród których można było znaleźć naprawdę czołówkę polskiego kolarstwa amatorskiego, więc zawody były na naprawdę wysokim poziomie.
I tak na krótszym dystansie z trzecim czasem OPEN, który wyniósł 01:52:31 i jako pierwsza wśród wszystkich kobiet na mecie zjawiła się niepokonana Angelika Grabiec. Nasza mistrzyni osiągnęła zawrotną prędkość średnią na trasie, wynoszącą prawie 37 km/h! A do zwycięzcy dystansu straciła zaledwie 11 sekund! Na dodatek dołożyła drugiej kobiecie 3,5 minuty, a drugiej zawodniczce w swojej kategorii aż 17 minut! Angelika pokazała, że w tym sezonie nie ma na nią mocnych i że naprawdę rządzi na szosie!
Należy tutaj wywołać nazwisko Marcina Wróbel, który poświęcił swój wynik dla Angeliki i wykonał tytaniczną pracę, która w ogromnej mierze przyczyniła się do sukcesu naszej zwyciężczyni. Marcin przez 4 kółka jechał z Angeliką, po czym na 5 kółku zdołał dogonić i przegonić grupkę zawodników ze swojego dystansu i wykręcił naprawdę rewelacyjny czas 02:15:30 i jako trzecia Jas-Kółka na mecie, uplasował się na 119 miejscu OPEN oraz 46 w najsilniejszej kategorii wiekowej B. Nie dość, że chłopak pokazał jak wygląda prawdziwy duch drużyny, to jeszcze udowodnił, że ma niezłą moc w nogach!
Drugą naszą zawodniczką na 4 pętlach była niezawodna Agnieszka Rygała, która dzięki pomocy Andrzeja Młynek (na dłuższym dystansie z czasem 02:48:03 sklasyfikowany jako 81 w kategorii C), sprawnie poradziła sobie z trasą i dzięki bardzo dobremu czasowi 02:21:23 uplasowała się na 8 miejscu w kategorii wiekowej K3.
Na długim dystansie najlepiej spisali się Dariusz Grelowski i Jarosław Pokora, którzy ze świetnymi czasami odpowiednio 02:13:12 i 02:13:21 uplasowali się na wysokich 86 i 87 miejscach OPEN oraz 27 w kategorii C i 32 w kategorii B. Obydwoje także osiągnęli średnie prędkości sięgające 37 km/h! A trasa profilu nie należała do płaskich. Warto dodać, że obydwoje dużo stracili na samym początku, ponieważ stali w dalszym sektorze startowym, co przy takim wyścigu trudno później odrabiać.
Bardzo wysokie miejsce w swojej kategorii wiekowej zajął Marcin Hudoba, na którego wynik z kolei pracował Grzegorz Otfinowski (02:25:14, 55 miejsce w kategorii C). Nasz junior z czasem 02:25:13 uplasował się na 5 miejscu w kategorii M, co oprócz wygranej Angeliki jest najwyższą pozycją wśród rówieśników.
Świetne czasy udało się wykręcić także Dariuszowi Puzoń oraz Marcinowi Stefaniak – odpowiednio 02:15:58 oraz 02:16:11, co pozwoliło im zająć 42 lokatę w C i 53 w B.
Pozostali nasi zawodnicy także poradzili sobie z trasą i
osiągnęli następujące rezultaty:
Andrzej Jagiełło – czas 02:19:40 –
kategoria C – miejsce 46
Zbigniew Bieryt – czas 02:19:53 –
kategoria C – miejsce 47
Eugeniusz Małyjurek – czas 02:20:16 –
kategoria D – miejsce 19
Sebastian Matuszak – czas 02:20:22 –
kategoria C – miejsce 50
Marek Marszałek – czas 02:21:22 –
kategoria D – miejsce 21
Piotr Kukla – czas 02:21:56 –
kategoria A – miejsce 32
Marcin Kowol – czas 02:25:23 –
kategoria C – miejsce 57
Dominik Rygała – czas 02:26:42 –
kategoria C – miejsce 62
Dariusz Potoniec – czas 02:36:08 –
kategoria C – miejsce 72
Maciej Giełzak – czas 02:39:35 –
kategoria C – miejsce 76.
Niestety w tym wyścigu pech nie ominął naszych zawodników… Na początku w peletonie był upadek większej grupy kolarzy, wskutek czego Marek Marszałek i Piotr Kukla również zaliczyli przysłowiową glebę, co mocno odcisnęło się na ich wynikach. Natomiast Dominik Rygała zmagał się z kapciem, którego nieszczęśliwie złapał na trasie, co oczywiście także odbiło się na czasie przejazdu.
Szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że pomimo towarzyszącego pecha, wśród 22 zawodników, którzy nie ukończyli wyścigu nie było ani jednego naszego, ponieważ wszystkim Jas-Kółkom udało się dojechać do mety.
Cieszy nas ogromnie kolejne zwycięstwo na koncie Angeliki, cieszą nas także bardzo dobre wyniki reszty naszych zawodników. Po raz kolejny udowodniliśmy, że jesteśmy najlepszą drużyną pod słońcem, bo potrafimy poświęcić swój wynik, żeby pomóc innej osobie w osiągnięciu sukcesu. Marcin Wróbel, Grzegorz Otfinowski i Andrzej Młynek udowodnili po raz kolejny, że kolarstwo to sport drużynowy i razem możemy osiągnąć więcej. Jesteśmy bardzo dumni z takiej postawy naszych zawodników i to w nas podziwiają inne drużyny – jesteśmy najlepszym przykładem team spirit, szczególnie, że to nie pierwszy i nie ostatni raz.
Serdecznie gratulujemy wszystkim świetnego występu na Świętej Annie, bijemy pokłony dla Angeliki za kolejne zwycięstwo, jesteśmy bardzo dumni z postawy całej drużyny! Dziękujemy za bardzo godne reprezentowanie Jas-Kółki na kolejnych zawodach, życzymy więcej szczęścia i kolejnych udanych wyścigów oraz stale rosnącej formy!
Komentarze
Brawo dla Wszystkich. Za wyniki i za poświęcenie dla drużyny:)
Leśnica A.D. 2018 – relacja z mego siodła dla Otfina :) Olu, ponieważ już jest Twoja relacja – a już wiem z postów, że masz w tym zakresie bezapelacyjne i bezdyskusyjne pierwszeństwo :), toteż jako mój komentarz zamieszę tę krótką relację z mojego pola widzenia – bo z kolei obiecałem to Otfinowi. Tradycyjnie na ten wyścig jechałem bez przekonania. Niby wyścig zaliczany jest to klasyfikacji górskiej, ale ja tam gór nie czuję. Jeszcze noga nie zapiecze, a już się jedzie po równym, albo w dół. Sam do końca nie wiedziałem jak ten wyścig jechać – czy pomagać komuś z drużyny, czy jechać treningowo, czy na full. Ucieszyła mnie wiadomość regulaminowa, że start będzie podzielony na dwie grupy. Niestety, jak to często bywa w ROAD MARATONACH, regulamin i zasady swoje, a rzeczywistość swoje. Na pół godziny przed wyścigiem dowiadujemy się, że start będzie jednak wspólny dla wszystkich - a jeszcze w sobotę rano sprawdzałem czy nie ma zmian reguł. No i już się na starcie generalka się ukształtowała. Jaskółki zostały na starcie praktycznie pod koniec sektora – jeszcze ławka nam utrudniał dostanie się między barierki. Poranek w Leśnicy przywitał nas rześkim powietrzem. W słoneczku było fajnie. Na dzień dobry spotkałem Angelę i Marcina. Trochę pogadaliśmy, potem odebranie pakietu startowego, spotkanie z resztą drużyny, powrót do samochodu, drugie śniadanie – trochę owsa, owoc, lekka stacjonarna rozgrzewka, potem rozgrzewka na bicyklu. No i się okazało, że taktycznie to trzeba się trzymać zawsze jakiejś grupy bo wiało cholernie. Na rozgrzewce spotkałem Otfina, więc w miłym towarzystwie wróciłem do miasteczka na start, gdzie po drodze dowiedziałem się, że czeka go trudne zadania – pilnowanie i praca na Marcina – a ogarnąć młodzież nie jest łatwo:) Jak pisałem wcześniej, na starcie spotkała nas niemiła niespodzianka – brak podziału na grupy od razu ustawił naszą drużynę na dalsze pozycje klasyfikacji OPEN. Od razu po starcie zaczęła się pogoń za czołówką. Dla niektórych z nas ta pogoń skończyć się mogła tragicznie – dwie kraksy naszych kolegów, szczęcie w nieszczęściu, że nikomu z Jaskółek nic się nie stało i chłopaki mogli jechać dalej do mety. Niestety w tym wyścigu kraks, złamań i potłuczeń nie brakowało. A w mej głowie dalej się kłębiły myśli jak pojechać Leśnicę A.D. 2018. Najpierw myślałem, żeby jechać na Piotrka, ale uciekł mi za bardzo do przodu i znikł mi z pola widzenia. Potem okazało się, że miał kraksę. Na starcie myślałem, że pomogę Gienkowi nawet, żeśmy do obgadali na starcie. Potem myślałem, że pojadę do pomocy którejś dziewczynie z naszej drużyny, ale każda z nich miała godne obstawy, więc kolejna taktyka upadła. Dojechałem więc do pierwszych Jas-Kółek w czubie – i tak już zostało. Taktyka mojego wyścigu została ustalona – trzymać WATY na odpowiednim poziomie;) Na pierwszym rondzie dojechałem do połowy peletonu. Przed szczytem – sekcja z bruków – dojechałem dość wysoko. Z naszego teamu z przodu był już tylko Jarek i Marcin. Później nastąpił szalony zjazd – tutaj link https://www.youtube.com/watch?v=MMOaCQ20Wvs , na zjeździe dogoniła mnie Angela z Marcinem, od krzyżówki zaczęła się pogoń za drugą grupą. Niestety, z naszej grupy nie było nikogo do mocnej współpracy. Na pierwszej górce i pierwszym wietrznym segmencie brakowało nam może 200 m do poprzedzającej grupy. Lecz przy tych warunkach to był tylko i aż 200m. Więc koniec końców druga grupa odjechała (to ta, gdzie na końcu przyjechali z czasami około 2 h: 10), a nasza grupa jeszcze się podzieliła. W naszej grupie zostały trzy Jas-Kółki. Marcin, Jarek i Ja. Najwięcej obaw miałem o Marcina – jechał jak na moje oko za mocno, rwał do przodu tam gdzie nie powinien i niestety na trzeciej pętli dostał kolarską „bombę”. Z tego co wiem, to później już go prowadził Otfin. Dla Marcina powinno to być kolejne doświadczenie, że wyścig na rundach rozgrywany jest na pierwszej i ostatniej rundzie . No i jeszcze wiele kilometrów i potu na treningach i wyścigach, zanim pozna swój organizm na co go stać. Na razie jest młodość - czyli od startu ogień na całego :) . No i w naszej grupie po trzeciej rundzie zostały dwie Jas-Kółki – Jarek i Ja. Osobiście w naszej grupie tempo szło dość mocne i równe. Trochę nie podobała mi się jazda chłopaków z Opola – zajeżdżali drogę, szczególnie na zjazdach i dojazdach do skrzyżowań, a tam gdzie się powinno pracować, to się wieźli komuś na kole – ale takie jest życie – i taka jazda w grupie. Jednym wielkim nieporozumieniem było liczenie rund. W sumie to główne dyskusje w grupie dotyczyły – ile jeszcze kółek – może jeszcze jedno, może dwa – zgodnie z Regulaminem trasa miała mieć 82 km, a tu nikomu się ta liczba nie zgadzała na licznikach . Jak mawia klasyk „taka sytuacja” – a wystarczyło na kresce mety rozpisać kilometry – to każdy by mógł te dane skorelować z licznikiem. W sumie to na mecie nie miałem jeszcze pewności, czy to koniec, czy będzie DNF bo braknie rundy. W mieście jak spotkałem Angelę – to się okazało, ze dziewczyna jechała piątą pętlę profilaktycznie – jakby co. To świadczy o tym, że jednak coś można było w tym zakresie poprawić. Ostatnie runda – okazała się ostrą walką – nawet w trzeciej grupie. Najpierw ostry zjazd, tutaj nie brakowało ścinania zakrętów, jak i zajeżdżania drogi. Potem na górce przez las tempo się uspokoiło. Pierwszy atak w grupie nastąpił za mostem na autostradzie. Trochę się grupa poszarpała, jednak z Jarkiem wsłuchaliśmy się dobrze w szelest peletonu i byliśmy w odpowiednim miejscu. Drugi mocny atak nastąpił na 1,5 km przed skrzyżowaniem na Górę św. Anny, jednak dalej jechaliśmy z Jarkiem czujnie i utrzymaliśmy pozycję. Ostatni podjazd zaczął się dość spokojnie – jednak po 200 metrach tempo zaczęło rosnąć. Na kluczowej „ściance” nastąpił atak jednego z zawodników – z całej grupy tylko ja zdążyłem utrzymać koło, następnie „poprawiłem jeszcze swoim atakiem. Atak był naprawdę mocny, na 7% licznik pokazał prędkość 30km/h oraz moc prawie 800W, i tak dojechaliśmy samotnie do mety z przewagą nad grupą około 10 s., w której świetnie finiszował Jarek. Potem zjazd do Leśnicy, spotkanie obiadowe z drużyną i powrót do domu. I tak oto kolejny Annogórski Klasyk przeszedł dla mnie do historii ;) W tym miejscu pragnę również podziękować mojej wspaniałej żonie za doping, wsparcie na trasie, relację video oraz za kolejne poświęcenie swojego dnia dla moich kolarskich zmagań. Dziękuję również wszystkich klubowiczom za kolejny wspólny wyścig, dobre słowo na trasie. Kolejny raz sportowo dałem z siebie na tej trasie wszystko, co mogłem w tym dniu wykrzesać z siebie. O czasach i wynikach nie będę pisał, bo świetnie to zaprezentowała Ola. Gratuluję wszystkim Jas-Kółkom osiągniętych wyników, hartu ducha dla walczących z sobą, trasą, przeciwnościami losu i rywalami. Do zobaczenie na następnym wyścigu, a może i w Bukowinie – jak czas pozwoli. Pozdrawiam
Gratulacje dla całej drużyny walczącej do końca, brawo!!!
Darek, świetna relacja, czapki z głów za wyścig i za emocje opisane już na zimno - czyta się, jakby samemu się jechało ten wyścig Może następnym razem wkleję Twoją relację zamiast standardowego artykułu, bo jest o niebo lepsza? Otfin z Prezesem wymyślą wierszyki i artykuł będzie jak malowany, a po całym sezonie wydamy książkę
Gratulacje dla Wszystkich super wyniki i jazda całej drużyny na wysokim poziomie. Dobrze że Darek z kajetem jeździ i wszystko notuje, to człowiek czyta i jakby jechał :-)
Paweł, to już wiesz dlaczego nie jeżdżę z Tobą ultra maratonów. Bym musiał brać ze sobą zeszyt b5/80 kartek:) Pozdrawiam Ola, nic nie zmieniami, Ty jesteś redaktorem od pisania, ja będę wstawiał swoje komentarze. Podział ról musi być:) A może po sezonie jakaś mini książka się utworzy, może jakiś mini album. Zobaczymy
Darek świetna relacja, aż chce się czytać :). Z mojej strony chcę Wszystkim pogratulować udziału, teren niby nie wymagający ,ale przy mocnym tempie i silnym wietrze wyścig staje się trudny. Wystarczy choć na chwilę stracić kontakt z grupą i już nie można do niej wrócić. Sama organizacja poza startem była ok, przypuszczam ,że zamieszanie na starcie wywołane zostało przez służby porządkowo zabezpieczające. Co w gruncie rzeczy spowodowało duże niebezpieczeństwo czego efektem była kraksa tuż po starcie. Nie można tyle osób puścić na takim płaskim odcinku, to nie jest zawodowy peleton. Co chwilę było tylko naciąganie gumy i hamowanie, naciąganie i hamowanie, aż było czuć specyficzny zapach rozgrzanych klocków. Nie wiem ile razu wykrzyczałem słowo "UWAGA", ale do Góry Św. Anny tylko to słowo pamiętam najbardziej. Po za tym początkiem wyścig ok. Osobiście z siebie jestem zadowolony, mimo straconych minut podczas złapanej gumy. Pomalutku dochodzę do siebie po zimie. Szkoda ,że Marek z Piotrkiem leżeli w tej kraksie na początku, wiem ,że gdyby nie to, byli by w czołówce. Ale tak to już jest w tym kolarstwie ,że oprócz mocy trzeba też mieć odrobinę szczęścia. Gratulacje dla Angeli oraz drużyny A za wyniki i brawa dla pozostałych za piękną walkę na trasie. Podziękowania dla Wojtka, który aby nam pokibicować przyjechał z Jastrzębia na rowerze. Do zobaczenia na następnych zawodach.
Brak słów za wasze komentarze.Graty dla wszystkich uczestniczących na Annie i niski ukłon dla całego Teamu .
Ja również bardzo dziękuję wszystkim za postawę i wyniki na wyścigu. Przepraszam, że tak późno piszę, ale nie było bardzo możliwości wcześniej. Darek piękna relacja, razem z Jarkiem świetny wynik, a wiem, że nie lubisz takich wyścigów. Wielkie brawa dla Angeliki, jak zawsze podium, wielki ukłon. Słowa uznania dla Marina, który haruje na naszą mistrzynię w tym sezonie zawsze i chętnie, mimo, że sam na pewno osiągnął by dobry wynik. Ja starałem się pomóż Agnieszce i widziałem, że dała z siebie wszystko i jeszcze ciut, walczyliśmy o miejsce wyżej, teraz się nie udało, ale co się odwlecze, to.... Dzięki dla Wojtka, który dopingował nas do końca, super. Jeszcze raz wielkie brawa i podziękowania dla wszystkich.
Dopiero teraz po powrocie z Bukowiny mam możliwość cokolwiek napisać. Na samym początku muszę przyznać , że moja pomoc Marcinowi była w zasadzie żadna! Dogoniłem go na początku ostatniej rundy z powodu mojej radosnej beztroski . Długo rozgrzewając się 28 km, na starcie ustawiłem się jako jeden z ostatnich gawędząc z Wojtkiem. Był to mój pierwszy start w RM. Kiedyś przed laty startując , po honorowym starcie pilot zwalniając czekał aż się peleton zjedzie i start ostry. Tutaj zapanowała paradoksalna sytuacja gdzie wielu uczestników prawdopodobnie szybciej jechało walcząc z wielkim tempem i chaosem podczas startu honorowego niż ostrego ! Paranoja ! Impreza poza startem , bardzo udana . Piękna atmosfera i klimat rywalizacji,pasjonatów multum i zabawy co niemiara. Brawa za wyniki i uczestnictwo! Dzięki Grelu za obszerne sprawozdanie! Miło się czyta z taką pasją i zaangażowaniem relację napisaną z pola walki! Ps: Bohaterem dnia i tak był dla mnie Wojtek z wiadomych powodów . Bracie pięknie darłeś kapcia.Szacun!
Ode mnie gratulacje dla Angeliki za kolejne podium, a dla Marcina za pomoc dla naszej Mistrzyni. Gratuluję Darkowi zarówno wyniku jak i relacji, cieszę się, że startujesz w barwach Jas-Kółek. Gratuluję całej drużynie włożonej walki, nasz junior Marcin jeszcze pokaże co potrafi . Nie będę się tutaj już rozwodzić na temat startu honorowego, bo Darek, Otfin i Dominik trafili w sedno problemu. Moja jazda była chyba nieco lepsza od tej z poprzedniego roku, dałem z siebie 110% Udało mi się utrzymać w grupie Małego i mam nadzieje, że w jakiś sposób pomogłem. Wojtek, dzięki za doping Twardzielu .
PS Widok szczęścia na twarzy Otfina - bezcenne .
Dopingowanie takiej drużynie to czysta przyjemność!!!
Już wszystko zostało napisane, mi pozostało pogratulować Wszystkim za wyniki i udział,a szczególnie Angelice i Marcinowi H. za podium. Poza tym szczególne podziękowania kieruje w stronę Andrzeja za nieocenioną pomoc na trasie oraz za super doping naszego kolegi Wojtka, który przejechał tyle kilosów, aby tylko nam pokibicować. Oftin,a ja się Ciebie pytam, gdzie te słynne rymy są ???
Rymy pojechały ze mną do Bukowiny ! Tak pięknie było, że chciałem zatrzymać czas! Latałem tam na skrzydłach jak ptak, by teraz radośnie powrócić do Was!
Serdecznie gratuluję WSZYSTKIM osiągniętych wyników. Zawody zaliczam do udanych w dużej mierze dzięki Marcinowi Wróbel, który po raz kolejny pracował ciężko na mój wynik- Bardzo Ci DZIĘKUJĘ ! Nie wiem co by było gdyby go nie było, ponieważ po raz kolejny walczyłam z potężnym bólem nóg i tylko on był tak naprawdę moją motywacją. Całą trasę tylko myślałam: "Marcin musi jechać jedno okrążenia więcej, nie mogę zawalić, bo za dużo straci..." Nic mnie więcej nie interesowało, nawet dzwon w peletonie i wywrotka tuż przede mną na rundzie honorowej nie robiła na mnie większego wrażenia. Czy dałam radę? Nie wiem, ale wiem, że on sobie świetnie poradził i jeszcze przegonił wielu swoich konkurentów - brawa i gratulacje ! Słowa uznania dla Wojtka za niezłą "wycieczkę". Twój doping słyszałam na każdym okrążeniu tuż przed metą -> dodaje to skrzydeł - Dziękuję w imieniu wszystkich :)