William A. Ward
Komentarze
Jak to u mnie wyglądało z mojej perspektywy? W sobotę o godzinie 13:30 urwała mi się linka tylnej przerzutki. Wszystkie okoliczne sklepy rowerowe i serwisy były zamknięte. Zrobiło się nerwowo, ale całe szczęście o 22 miałem gotowy rower. Zabawa w mechanika zaliczona. W dniu startu godzina 11 w magiczny sposób pomyliła mi się z 12, w efekcie czego intensywną rozgrzewkę skończyłem na ponad godzinę przed startem. Trzeba było kręcić dalej. Zapomniałem zdjąć torby podsiodłowej. DUŻEJ torby! W wersji podstawowej waży ona 560 gramów (dwie dętki, pompka, multitool ze skuwaczem + kilka dodatkowych przedmiotów). Tym razem była naładowana batonami na drogę powrotną. Ponad 700 gramów dodatkowej wagi... w sam raz na 8,5 km podjazdu ze średnim nachyleniem ponad 8%. Niezależnie ode mnie: na trasie zatrzymał mnie pies bez smyczy i jadący slalomem kolarz a w Wiśle padało i mój błyszczący się łańcuch zamiast minimalnych oporów toczenia pięknie piszczał. Po przejechaniu linii mety okazało się, że moje wyniki się "zgubiły" i musiałem składać reklamacje. Po kilkunastu minutach zostałem znaleziony :) Wstyd, żenada, hańba i lameriada 100%. Ale tak ogółem to bardzo mi się podobało i jestem zadowolony. Warto zwrócić uwagę, że tegoroczna edycja przyciągała niemal trzykrotnie większą liczę kolarzy niż zeszłoroczna. Pokazuje to, że dobrze zorganizowane zawody na czas mogą przyciągać sporą liczę chętnych.
Za szybko przekroczyłeś metę i nie zdążyli zatrzymać czasu:) Wynik jak dla mnie kosmiczny, ja jak pod Lysą będę miał 38 min, to będę w najlepszej formie w życiu. Moim zdaniem też jest to najtrudniejszy podjazd w naszym rowerowym zasięgu. Jego 8,4% jest przekłamane przez zjazd po 2 km podjazdu. Brawa dla Was za kapitalne czasy i miejsca.
Super, że mogłem uczestniczyć w zawodach z Patrykiem i reprezentować nasz klub. Faktycznie rywalizacja była mocna. Patryk - jak zwykle z najwyższą klasą, najlepszy ze startujących Polaków. Szkoda faktycznie, że było to dodatkowe obciążenie. Ja indywidualnie poprawiłem swój czas wjazdu o 1,33 min. (co dla mnie na takim odcinku jest super osiągnięciem, Jednak to wystarczyło tylko na 6 miejsce w kategorii. Pojechałem na 95%, bo coś mnie przewiało i mam stan zapalny. Jeszcze nie doszedłem do zdrowia i trochę obawiam się startu w weekendowych RT, żeby nie było żenady, hańby i lameriady :-). Analizowałem moje wjazdy na Łysą Horę, to "odkryłem", że we wrześniu 2018r. wjeżdżałem 58 minut. Treningi z Jas-kółkami przyniosły znakomite efekty.