Trasa, jak co roku i jak nazwa wskazuje, liczyła 1008 km i niecałe 5300 m przewyższeń. Tradycyjnie start był usytuowany w Świnoujściu, a meta w Ustrzykach Górnych. Punkty kontrolne na trasie znajdowały się kolejno w miejscowościach: Płoty (77 km), Drawsko Pomorskie (131 km), Piła (227 km), Nakło (288 km), Solec Kujawski (341 km), Kowal (438 km), Łowicz (518 km), Opoczno (616 km), Starachowice (695 km), Sandomierz (771 km), Łańcut (866 km) i Bircza (925 km). Na przejechanie trasy zawodnicy mieli różny limit, w zależności od dnia startu oraz kategorii – od 70 h do 48 h.
W tym roku mieliśmy aż czterech swoich reprezentantów, na dodatek we wszystkich trzech kategoriach. Pogoda nie rozpieszczała, bo zawodnicy dużą część trasy jechali w deszczu, a w górach przywitała ich gęsta mgła, utrudniająca jazdę, jednak na takich zawodach spotkać można tylko tych najtwardszych kolarzy.
Najszybciej z tą piekielną trasą poradzili sobie Szymon Koziatek i nasz nowy zawodnik Krzysztof Kurdej, którzy startowali w kategorii TEAM. Z rewelacyjnym czasem 43:06:00 byli najszybszym teamem, a wśród wszystkich startujących zajęli świetne 28 i 29 miejsca! Pieczę w wozie technicznym nad naszymi wspaniałymi zawodnikami objęła doświadczona w startach Iza Włosek, dzięki której na bieżąco mieliśmy relację fotograficzną na Facebooku.
O ogromnym pechu w tym roku wiele może powiedzieć Paweł Sojecki, który jeszcze przed samym startem miał na tyle poważne problemy z rowerem, że do końca nie wiadomo było, czy w ogóle wystartuje. Na szczęście dzięki jego uporowi i pomocy życzliwych ludzi udało mu się jakoś poskładać rower do kupy i wystartować. Wydawało się, że pech już za Pawłem, jednak na 90 km… strzeliła szprycha. Bez tylnego hamulca nasz zawodnik dojechał do Drawska Pomorskiego, gdzie kolejny życzliwy człowiek wymienił koło na sprawne. Zanim nasz „ultras” dojechał do mety zaliczył glebę na 600 km, a w drugą noc padła mu główna latarka… Nasza dzielna Jas-Kółka jednak nie załamała się przeciwnościami losu i z uproem dążyła do upragnionej mety. Paweł linię mety przekroczył w czasie 46:00:00, co dało mu 27 miejsce w kategorii SOLO oraz 61 wśród wszystkich startujących.
Pech niestety nie ominął także naszego trzeciego długodystansowca… Stanisław Abrachamczyk w pierwszym dniu jazdy zaliczył poważnie wyglądający upadek. Stachu jednak również z twardej gliny jest ulepiony i pomimo rozległych szlifów zdecydował się na dalszą jazdę. Szczęściem w nieszczęściu był fakt, że sprzęt po glebie pozostał sprawny i dowiózł naszą Jas-Kółkę do samej mety. Stanisław wykręcił czas 52:04:00, co dało mu 73 lokatę w kategorii OPEN oraz 122 czas wśród wszystkich startujących.
W tej edycji główną rolę niestety odegrał pech i niekorzystne warunki atmosferyczne, które były głównym przeciwnikiem startujących śmiałków. Mogliśmy przekonać się jak twardych i niezłomnych zawodników mamy w swoich szeregach. Samo przejechanie tego ultramaratonu zasługuje na gromkie brawa i ogromny podziw oraz szacunek, a co dopiero ukończenie go, pomimo kłód rzucanych przez złośliwy los. Serdecznie gratulujemy i kłaniamy się nisko z podziwu wszystkim naszym startującym niesamowitym zawodnikom! Cieszymy się, że bez przykrych przygód zawody ze świetnym rezultatem ukończyli Krzysztof Kurdej oraz Szymon Koziatek, którzy już drugi raz w tym sezonie pokazali, że są świetnie zgraną parą, która razem prze do celu. Jesteśmy pełni podziwu, że Paweł Sojecki i Stanisław Abrachamczyk dojechali do mety pomimo ogromnego pecha, bo to pokazuje, że mają siłę nie tylko w nogach, ale przede wszystkim w głowie! Gorąco dziękujemy za tak genialne reprezentowanie nas w ultramaratonach, które wymagają niesamowitego samozaparcia, kondycji, formy, przygotowania i uporu. Dziękujemy także Izie Włosek za czuwanie nad naszymi chłopakami. Składamy również podziękowania wszystkim dobrym duszyczkom, dzięki których pomocy Paweł mógł wystartować i kontynuować jazdę. Życzymy kolejnych przejechanych tysięcy kilometrów, tym razem już bez przykrych przygód oraz szybkiego gojenia szlifów! Ściągamy czapki z głów i ślemy ukłony do samej ziemi za ten niesamowity wyczyn naszych czterech pancernych Jas-Kółek!
Komentarze
Brawa i wielkie gratulacje. Paweł bez przygód nie byłby sobą. Twoje zaparcie, chart ducha i waleczność są godne podkreślenia. Czas jak na takie przygody jest fantastyczny. Stachu jest z twardej, górniczej gliny i każdy z nas to wie. Brawa. Szymon z Krzyśkiem super wynik, współpraca wzorowa, ale jak się ma taką "serwis mamę" to nogi same kręconą. Wielkie podziękowania dla Izy, która tyle czasu poświęciła dla chłopaków. Na pewno ciekawe doświadczenie. Wielkie, wielkie brawa, podziękowania i gratulacje.
Tak jak to pięknie ujęła Ola z pokłonem, tak i ja kłaniam się nisko! Resztę pominę milczeniem i uczczę minutą ciszy z szacunku dla Waszego wysiłku!
Gratulacje!!!
Gratulacje dla twardzieli jadących w kat Team i Stanisława jadącego open, Napiszę tylko tyle że drobny błąd na ultra kosztuje nieraz i 8 godzin na mecie, ale to nie jest ważne w tym maratonie. Co mnie pozytywnie zaskoczyło w tym wszystkim to życzliwi ludzie, którzy mi pomogli i którzy chcieli pomóc.... Powiem Wam że ze Stachem zjechaliśmy się na 345 km i on ze zdartym udem ja z tańczącym kołem :-) Co chciał zrobić ?? oglądał swoje koło czy będzie pasowało do mojego roweru, co mogło być problematyczne bo miał dużą kasetę a ja pożyczoną przerzutkę z krótkim wózkiem. Taka jest w tym klubie współpraca że jeden zawodnik chciał się wycofać ratując drugiego, za to Stachowi należą się duże brawa ;-)
A to ważna informacja. Szacun jeszcze większy.