John Wooden
Tytułu Górskiego Mistrza Jas-Kółek
z zeszłego roku bronił Patrycjusz Urbanek.
Zapowiadała się arcyciekawa rywalizacja naszych zawodników z
kolegą Patrycjuszem,
jednak niestety kolarz z ekipy Bike U Up przy drugim złapanym kapciu
zrezygnował z wyścigu. Pech nie oszczędził także kolegi z
Pressing Team Przemysława Bonusiaka,
który na pewno miał zamiar powalczyć o zwycięstwo. Przemkowi
w wyścigu również przeszkodziła złapana guma oraz... złamane
szprychy. Zawodnik jednak poradził sobie z defektami i dojechał na
metę.
Zwycięzcą
tegorocznych GMJ okazał się Piotr Kukla,
który z fantastycznym czasem 02:20:49 jako pierwszy przeciął linię
mety. Minutę później, z także rewelacyjnym czasem 02:21:51 wyścig
ukończył Grzegorz Otfinowski,
natomiast najniższy stopień podium zajął Dariusz
Grelowski, któremu
zagwarantował to fenomenalny czas 02:22:56!
Poniżej
przedstawiamy pełne wyniki zawodów:
1. Piotr Kukla – 02:20:49
2. Grzegorz Otfinowski – 02:21:51
3. Dariusz Grelowski – 02:22:56
4. Dariusz Puzoń – 02:27:39
5. Tomasz Młynek – 02:27:46
6. Marek Marszałek – 02:27:56
7. Przemysław Bonusiak – 02:33:44
8. Eugeniusz Małyjurek – 02:34:33
9. Andrzej Jagiełło – 02:37:10
10. Sebastian Matuszak – 02:38:01
11. Robert Śliwak – 02:42:45
12. Andrzej Młynek – 02:45:38
13. Krzysztof Dawidowicz – 02:48:13
14. Adam Grzybek – 02:52:16
15. Piotr Szajter – 02:54:32
16. Arkadiusz Andrzejewski – 03:02:30
17. Marek Sieńko – 03:02:32
18. Wojciech Jaworek – 03:16:09
19. Paweł Szatkowski
20. Patrycjusz Urbanek
Po zawodach tradycyjnie w rodzinnej atmosferze wymienialiśmy się
swoimi wrażeniami przy ciastach, koreczkach i zimnych napojach.
Zapraszamy wszystkich uczestników do podzielenia się wrażeniami w
komentarzach pod tym postem.
Serdecznie dziękujemy wszystkim uczestnikom za świetną zabawę i
kolarskie emocje! Szczególne podziękowania za przepyszne smakołyki
na mecie, dopingowanie, pomiar czasu, kamerowanie oraz fotografowanie
kierujemy także w stronę naszych dziewczyn – Renaty,
Marioli, Bożeny, Ireny i Oli oraz
oczywiście Kuby. Dziękujemy także rodzinie Otfina za
doping na trasie.
Takie niedziele bardzo lubimy i mamy nadzieję, że widzimy się już za niecałe dwa tygodnie na Rajdzie z Metą na Równicy, na który serdecznie zapraszamy – wyczekujcie informacji na stronie!
Zdjęcia z GMJ są dostępne na naszym Facebooku.
Komentarze
Bardzo fajna trasa! Dzięki za wspólną jazdę i do zobaczenia na Rajdzie z metą na Równicy :) Pozdrawiam.
Góry jak to góry, trasa fajna, super atmosfera, ale ciasta na mecie do Mistrzostwo Świata:) Brawo kucharki:) :)
Bardzo dziękuję za liczny udział w tegorocznych naszych górskich mistrzostwach. Trasa, jak zwykle nie za długa, ale treściwa. Gratulacje dla pierwszej trójki, a także dla pozostałych, jedni osiągnęli bardzo dobre wyniki, inni przejechali całość i wszystkim należy się wielkie uznanie. Szkoda pecha Patrycjusza, była by na pewno ciekawsza walka, ale kolarstwo jest taką, a nie inną dyscypliną. Wielkie podziękowania dla naszych dziewcząt i Kuby, za ciasto, zdjęcia, doping, pomiar i miłe towarzystwo. Ja pod Leszczyny miałem jeszcze małą nadzieję na lepszy wynik, ale pod Stecówkę już się ich pozbyłem. Całą trasę walczyłem sam, niezła czasówka. Pod górę brakuje mnie w tym sezonie i to się na tym wyścigu potwierdziło tylko. Od podjazdu pod Zameczek, Robert coraz bardziej się zbliżał do mnie, aż pod Kubalonkę pierwsze mnie doszedł, a później spokojnie odjechał. Miałem jeszcze małą nadzieję na to, że na zjeździe do Zaolzia podgonię, ale chyba dostał skrzydeł i tyle Go widziałem. Na mecie strata 3 min do Niego zrobiła na mnie wrażenie, a kiedy zobaczyłem 18 min straty do Tomka, to uświadomiłem sobie, jakże słaby był to występ. No trudno, trzeba to przełknąć i spokojnie przygotować się na ostatnią odsłonę tego sezonu. Jeszcze raz wielkie dzięki.
Gratulacje dla zwycięzców, Wasze czasy robią na mnie ogromne wrażenie. Dla mnie trasa była bardzo ciężka, ujechałem się jak dzik i strasznie się cieszę, że udało mi się ukończyć wyścig. W tym miejscu wielkie podziękowania dla Arka za towarzystwo na całej trasie i wsparcie mentalne na najcięższych podjazdach :) Dzięki za organizację i pyszne ciacho na mecie.
Po dwóch nie udanych próbach wysłania mojego sprawozdania(chyba "zaraziłem" się od Otfina), napiszę w bardzo telegraficznym skrócie. Graty dla najszybszych i wszystkim startującym, dzięki za imprezę, za kibicowanie, pomiar itd.itp.
Pogoda nam dopisała, pod Stecówkę czołówka mi odjechała czego z resztą się spodziewałem i praktycznie zacząłem indywidualną jazdę na czas, pod Zameczek miałem już w głowie zjazd do ronda w Wiśle , tak podświadomie chciałem skrócić dystans ale na szczęście przypomniałem sobie o podjeździe na Olecki i skręciłem w dobrą stronę
. Po nawrocie w Wiśle na podjeździe pod Kubalonkę zobaczyłem, że zbliżam się do jakieś Jas-Kółki, to był Andrzej Jagiełło, którego złapałem albo Andrzej na mnie poczekał przed Stecówką. Tak razem jechaliśmy do pierwszej ścianki pod Koczy, gdzie zaczął mi odjeżdzać, na Koczy wspinałem się już na oparach, ale niesamowicie szczęśliwy. Gratuluję Piotrkowi, Otfinowi i Darkowi, macie niesamowite tempo, dziękuję wszystkim za rywalizację a dziewczynom za doping i pyszny poczęstunek.
Cóż to była za impreza ? Pod każdym względem naj ! Organizacyjnym , cateringowym i sportowym ! Dla mnie będzie ten dzień pamiętny z jeszcze jednego powodu ! Kubuś mój siostrzeniec , żołnierz z Poznania . Gdy był nastolatkiem , wujas Otfin kupił mu porządną ścigałkę , stroje i śmigaliśmy jakiś czas po górach Beskidu i Kotliny Kłodzkiej . Proza życia wzięła później górę ale kolarstwo Kubie zaszczepiłem , gdzie sami mogliście się przekonać . Robił tumult w okolicach Kubalonki jak pod Monte Zoncolan na Giro ! Byli tam jeszcze moi dwaj kolejni siostrzenicy , siostra Mariola i ukochane kobiety chłopaków . Dziękuję bardzo za doping w imieniu swoim i wszystkich Jas-Kółek . Grzałem na czarnuli jak za dawnych , pięknych lat . Gdy zobaczyłem mapkę trasy zawodów i po późniejszym rekonesansie wiedziałem , że nie jest skrojona podemnie . Sprinterski dystans i sztajfy gdzie z moją wagą z chudziakami ciężko będzie walczyć . A Koci Zamek od razu nazwałem "Zemstą Prezesa " no i tam przegrałem wyścig . Jeszcze na 1,5 km przed metą , przed pierwszą ścianą na Zemstę oglądając się za siebie 100 m w tył niewidziałem nikogo za sobą . Po 100 m wspinaczki na dole z lasu wyłonił się Piotruś i dochodził mnie w tempie ekspresowym . Sił miałem jeszcze dużo ale na 20 % moje tempo do Piotrusiowego jest żenująco ślimacze . O mało mnie podmuch nie zwalił z rowera , tak szybko przeleciał ! Ale od początku .
Rozgrzewka ; Pietraszonka i Stecówka zaliczona . Zjazd na dół na start a tam nawał Jas-Kółek w piękny , sierpniowy poranek na Istebniańskie Zaolzie . Odprawa tech . helikopter nad głowami i po kolejno odlicz , dwóch Otfinów w peletonie . Taki to urokliwy przypadek . Start ! Tempo spokojne im bardziej robi się stromo , peleton naciągnięty . Na czele Patryk , Darek i ja gubimy drogę wjeżdżając w las . Nawrót i gonitwa za uciekającym peletonem . Po dojściu wysforowałem się na czoło i pod Stecówkę targałem ostro . Na szczycie doszedł Grelu zajechany jak po RM . Gdzie on jechał ? Na Kubalonkę wjechałem pierwszy i ostro w dół . Nie jestem asem zjazdów ale tego dnia demon szybkości był tam gdzie trzeba . Na dole dogonił mnie ok. 9 oso . peletonik na czele z mistrzem zjazdów Tomusiem . Spokojnie po zmianach dojechaliśmy do podnóża podjazdu pod zaporę i tam nastąpił pierwszy atak Patryka . Za nim Przemek z Presingu, Grelu , ja i Piotruś . I tak przed Zameczkiem uformowała się czołówka . Tempo konkretne , puls max , a Patryk robi swoje i odczepia wagoniki . Przy Rezydencji zostałem i doszedł mnie Piotruś , któremu na kole jakiś czas jechałem . Z przodu Patryk odczepił cały skład i pełną parą mknie do góry . Za nim z co raz większą stratą Przemek , Grelu , Piotruś i 50 m dalej ja . Za mną jakieś 200 m jechał chyba Marek. Pięknie fruwałem pod Zameczek , tętno 180 a nogi podawały jak na klasyku Radkowskim . Na początku zjazdu do Istebnej dogoniłem kapitana a w połowie zjazdu Grela i Przemka . Skręt na Olecki cisnę dalej , nie ma dychania . Na stromiznach Piotruś z Darkiem odjeżdżali, na wypłaszczeniach doganiałem . Puls max . Na Kubalonkę wpadłem pierwszy i widzimy Patryka majstrującego coś przy kole . Dociskam mocniej i pełna kita do Wisły . Przed rondem poczekałem , nawrót i rura do góry . Gdzieś tam się zapodział Przemek ( na mecie dowiedziałem się o awarii w jego kole ) i w trójeczkę zaczynamy podjazd pod Kubalonkę , pozdrawiając chłopakó jadących do Wisły .
Na dojazdówce z Piotrusiem po zmianach a gdy zaczął się podjazd na moment Grelu skoczył na rozprostowanie kości . I tak calutki podjazd na kole Piotrusia , jak orła cień nie odstępowałem nawet na pół koła . Nigdy w życiu tak szybko nie podjeżdżałem na Kubalonkę , puls szczytował , czarnula robiła bokami a prawie 50-letni Otfin ciśnie z takimi asami RM . Piotruś i Darek oprócz punktów dla drużyny walczą o podium w swoich kat . co jest wielkim osiągnięciem ! Miałem w planie atak w końcówce podjazdu ale z tego tempa nie byłem w stanie . Na płaskim przed Stecówką chwila uspokojenia tętna i pierwszy atak mój ale w złym miejscu bo jeszcze była ścianka . Gdy zrobiło się bardziej płasko , atak drugi ale już na pełnej kicie . Nie miałem na co czekać , wiedząc że chłopaki na Zemście Prezesa mnie objadą . Auta , wąsko i kręto . Mknąłem w dół ile fabryka dała z małą dozą rozsądku . Na dole i dojeździe pod finałowy podjazd na ponad 100 m odcinkach nikogo nie widziałem za sobą . Przez chwilę poczułem się zwycięzcą aż do momentu , który opisywałem na wstępie . Piotruś wygrał jak najbardziej zasłużenie , jechał mądrze i równo zgodnie ze swoimi watami . Wielkie brawa ! Patryk , gdyby nie jego pech byłby bezkonkurencyjny . Ten chłopak w RM walczy o czołowe lokaty open , w Tatrze też pięknie jechał . Brawa i szacunek za osiągnięcia ! A ja gdybym mógł sam bym się w czoło pocałował . Otfin jest z siebie dumny ! Rok temu straciłem 18 m do zwycięzcy a teraz sam walczyłem o zwycięstwo . Parametry ekg są dla mnie szokujące ( nie wiem czy na stravie u was je widać) w 4 strefie ponad 1 h , a ponad strefami 50 minut . Czyli ciągły gaz ! Wszyscy są zwycięzcami ,którzy dojechali do mety . Każdy miał jakieś cele i je realizował a góra o nazwie Zemsta Prezesa długo będzie mi się śniła po nocach ! Otfin bardzo uradowany dziękuję wszystkim ujechanym . Ps: W końcu wygrałem w swojej kategorii . Hurra !