Joe Paterno
Maraton "Szlakiem Don Kichota" należy do cyklu Supermaratony.
Start i meta wyścigu ma miejsce w Nietążkowie, niedaleko Leszna. Trasa zawodów
odbywała się po pętli, liczącej 70 km na terenach pomiędzy Lesznem, Wolsztynem,
a Kościanem. Kolarze mieli do wyboru trzy dystanse - MINI (jedna pętla, czyli
70 km), MEGA (dwie pętle, czyli 140 km) oraz GIGA (trzy pętle, czyli 210 km).
Nikogo nie zaskoczy wybór dystansu, którego dokonał nasz długodystansowiec,
bowiem Paweł nigdy nie idzie na "łatwiznę" i zawsze wybiera
najdłuższy wariant trasy, w przypadku sobotniego startu padło właśnie na 210
km.
Niestety, pomimo rewelacyjnej formy naszej jedynej Jas-Kółki, nawet po
szaleńczych 610 km, pech nie opuszcza naszych i na 50 kilometrze wyścigu,
podczas jazdy w peletonie nieostrzeżony przez innego zawodnika Paweł wpadł w dziurę, zgubił obydwa
bidony i… zerwał szprychę w kole, przez co musiał się zatrzymać. Grupa
odjechała, a nasz kolarz musiał resztę kilometrów przejechać na pokrzywionym i
hamującym kole. Pomimo tego narzucił szaleńcze tempo i po 70 km samotnej
gonitwy zdołał dojść grupkę, którą jeszcze na dodatek zostawił i do mety
dojechał w parze z innym zawodnikiem.
Pomimo tych przykrych przygód na trasie Pawłowi
udało się wykręcić fenomenalny wynik – jego czas wyniósł 06:04:16, co dało mu świetną
prędkość średnią rzędu 34,6 km/h oraz kapitalne 11 miejsce OPEN i 6 w kategorii
M4!
Wykręcenie tak genialnego rezultatu zaledwie tydzień po przejechaniu
Pierścienia 1000 Jezior jest kosmicznym wyczynem i zasługuje na szczególne
gratulacje i podziw! Dla nas Paweł
jest bezsprzecznym przykładem wyśmienitego sportowca, który nigdy się nie
poddaje, pomimo wszelkich nieszczęść, które w tym sezonie niestety go nie
opuszczają. Mamy nadzieję, że limit pecha został definitywnie wyczerpany.
Serdecznie gratulujemy kolejnego rewelacyjnego występu, mocno dziękujemy za
reprezentowanie Jas-Kółek w kolejnym zakątku Polski i przede wszystkim życzymy,
aby pech już więcej nie dosięgnął naszego świetnego kolarza, bo lepszej formy
już chyba się nie da osiągnąć ;-).
W ten weekend mieliśmy także swojego reprezentanta w pierwszej edycji równie morderczego ultramaratonu Tour de Silesia, odbywającego się na terenie naszego województwa.
Organizatorzy przygotowali dla kolarzy dwa warianty trasy - dystans 541 km oraz 377 km. Na tym krótszym, jednak i tak imponującym pod względem kilometrażu, wystartował Wojciech Jaworek. Do pokonania miał pętlę, która swój początek i koniec miała w Świerklanach, a przebiegała przez m.in. Jastrzębie-Zdrój, Gorzyce, Krzyżanowice, Racibórz, Knurów, Mikołów, Trzebinię, Zator, Andrychów, Kocierz Rychwałdzki i Moszczanicki, Żywiec, Milówkę, Istebną, Wisłę, Ustroń, Cieszyn, Zebrzydowice i Jastrzębie-Zdrój. Mordercza trasa nie dość, że miała 377 km, to jeszcze jej przewyższenie sięgało 3850 m!
Niestety Wojtek po przejechaniu dużej części trasy zasłabnął i musiał zrezygnować z dalszej jazdy.
Mimo wszystko gratulujemy mu, że odważył się wystartować na tak trudnej trasie i dziękujemy, że reprezentował Jas-Kółki na tym arcytrudnym wyścigu. Życzymy, aby nigdy nie musiał zmagać się z podobnymi problemami oraz, żeby w kolejnych startach osiągał jak najlepsze wyniki!
Komentarze
Po raz kolejny brawa i gratulacje!!!
Dołączam się do gratulacji i dziękuję za kolejny dobry wynik.
Podziwiam, robić takie dystanse z taķą średnią! Gratulacje!
Gratulacje dla Was, powodzenia w następnych wyścigach.
Gratulacje.
Gratulacje Paweł :)